Patrząc na drogę, jaką od ideowego, zaangażowanego komunisty i oficera bezpieki przebył ten człowiek, można dojść do wniosku, że poglądy, które wypracował są dla niego idealnym usprawiedliwieniem.

Bauman w komunistycznej Polsce tuż po wojnie, poza tym, że był oficerem politycznym Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego, który kulami w tył głowy, ewentualnie wielodniowym taśmociągiem przesłuchań mordował polskie podziemie patriotyczne, do 1968 roku wykładał ideowe podstawy marksizmu.

Wikipedia: Studia rozpoczął w 1943 jeszcze w Związku Radzieckim, następnie studiował podczas służby w wojsku, w Akademii Nauk Społecznych i Politycznych. Później studiował filozofię na Uniwersytecie Warszawskim, gdzie został asystentem Juliana Hochfelda. Był wykładowcą marksizmu na wydziale filozofii, po październiku 1956 prekursor socjologii w Polsce.

Stanowisko naukowe Baumana zaczęło mocno się zmieniać dopiero, kiedy w 1968 roku wyjechał z Polski i trafił do Wielkiej Brytanii. Tam, już na uniwersytecie w Leeds,  porzucił marksizm i materializm dialektyczny, którego do tej pory, w komunistycznej Polsce, był gorącym wyznawcą.

Na Zachodzie  naukowiec wypracował nowy zbiór pojęć , mających opisać ‘nową” rzeczywistość. Otóż, współczesność, wg Baumana to epoka ponowoczesna (postmodernizm), będąca, jak sama nazwa wskazuje, następczynią nowoczesności.

A nowoczesność właśnie, jako prąd myślowy, zaowocowała wydaniem ludobójczych systemów totalitarnych. W swej najbardziej znanej książce Nowoczesność i Zagłada z 1989 roku,  stwierdził nawet, że istotą państw nowoczesnych była zdolność do ludobójstwa.

Społeczeństwa nowoczesne (Bauman pisał głównie o III Rzeszy) cechowała wiara w możliwość wypracowania „państwa idealnego”, wiara w utopię, dodatkowo popartą różnymi autorytetami i badaniami naukowymi, które utwierdzały masy w konieczności zmian, w tym eksterminacji grupy, która pełni rolę kozła ofiarnego.

Nowoczesność  zasadzała się na karności, rozroście biurokracji i ewidencji. Każdy wykonywał  tylko swoją pracę, we własnej świadomości nie robił nic złego, nic niemoralnego, nic nieetycznego, nikogo nie zabijał, nikogo nie krzywdził – każdy  był tylko drobnym urzędnikiem, niewielkim trybikiem w ogromnej maszynie. Nikt z osobna nie miał wpływu na to, co się działo. Specjalizacja prowadziła do rozproszenia odpowiedzialności. W ten sposób dzięki maksymie biurokratyzacji – jak dowodził Bauman – i pewnej technicyzacji działań można było odrzucić jakiekolwiek wartości moralne i  podejść do eksterminacji Żydów jak do zadania praktycznego.

Podejście to jest specyficznym rodzajem usprawiedliwienia. Z jednej strony Bauman opisał świadomość jednostki i społeczności w III Rzeszy, z drugiej niejako uwolnił ją od odpowiedzialności, bo przecież ona sama była poddana ogromnej indoktrynacji, presji, zajmowała się jedynie wycinkiem rzeczywistości itp.

Z kolei, w Związku Radzieckim i bloku wschodnim, wg teorii naukowca, budowa „świetlanej przyszłości” opierała się nie – jak w III Rzeszy – na eksterminacji elementów niepasujących do reszty, a na praniu mózgów i urabianiu wyróżniających się członków społeczności, tak – by stracili cechy wyjątkowe – i stali się kolejnymi, nieodróżnialnymi elementami masy.

Ciekawe to podejście, biorąc pod uwagę, że w Polsce tuż po wojnie wg ostrożnych szacunków zamordowano około 20 tys. członków podziemia niepodległościowego. Przy okazji – wspomnianym wyżej „praniem mózgów” zajmował się właśnie Bauman, który jako oficer polityczny w KBW odpowiedzialny był m.in. za propagandę.

Wszystko to jednak nie ma znaczenia. Dziś bowiem przeszłość się nie liczy. Zgodnie z nauką „wybitnego socjologa” weszliśmy w epokę ponowoczesną.  Tę cechuje natomiast niechęć do „wielkich narracji”, czyli całościowych ujęć historii, wartości. Wielkimi narracjami określa się w nomenklaturze postmodernistycznej nie tylko ideologie, ale także różne koncepcje historyczne czy religie.

To wg Baumana dziś już jest nieistotne.  Króluje relatywizm, oraz wolność jednostki. Człowiek ponowoczesny, to człowiek, który woli życie fragmentaryczne, złożone z epizodów, często nawet niepowiązanych ze sobą. Wybiera rozwiązania cząstkowe, praktyczne.  Żyje w oderwaniu od ciągłości historycznej. To go nie dotyka, nie implikuje żadnych konieczności, żadnych wyborów. Ponowoczesność znosi też przywiązania w sferze prywatnej. Ideałem przecież jest wolność, a zamiast twardej, zdefiniowanej rzeczywistości mamy tzw. hiperrzeczywistość pełną chaosu wrażeń i fantazji. Wszystko jest tymczasowe, nietrwałe, jest doświadczeniem, a indywidualne i nieporównywalne z innymi przeżycia jednostki, które nie podlegają ocenie, są gwarancją wolności.

Zadziwia to, jak długą drogę od twardego, zdefiniowanego marksizmu, w imię którego w Polsce po wojnie zabijano tysiące ludzi, do pełnego relatywizmu postmodernizmu, gdzie historia nie podlega ocenie, podobnie jak ludzkie losy i wybory, przebył Bauman.

Być może dlatego – będąc wiernym swojej własnej teorii – nie poczuwa się do obowiązku, by kiedykolwiek przeprosić za swoją stalinowską przeszłość? A może teoria naukowa powstała jako podświadome usprawiedliwienie własnych wyborów i doświadczeń? 

Sam Bauman udowodnił, że w pełni akceptuje postmodernistyczną koncepcję życia, jako zbioru, niezwiązanych ze sobą projektów, czegoś na wzór pudełka czekoladek z Forresta Gumpa. O swojej przeszłości mówi mało, lub zgoła nic.

Pytany w 2007 roku przez brytyjskiego dziennikarza o działalność w stalinowskiej bezpiece stwierdził jedynie, że w tamtych czasach komunizm był najlepszym systemem dla Polski, a walka z Akowcami była czymś na podobieństwo współczesnej walki z terroryzmem.

A więc wszystko jasne – to tylko my nie rozumiemy postmodernistycznego prawa do wolności jednostki, które elimninuje pytania o jakąkolwiek odpowiedzialność za swoje czyny.

Ironią losu jest fakt, że ostatnie wydarzenia z Wrocławia pokazały jak bardzo Bauman się pomylił – i jako intelektualista i jako człowiek. Postmoderna nie zastąpiła tęsknoty jednostek i grup za wielką narracją, za ideałem, za wartościami. Dziś, gdy upada jednocześnie wiele mitologii współczesności utkanych przez lewicowych intelektualistów, gdy widzimy miliony ludzi na ulicach Paryża w proteście przeciw małżeństwom homoseksualnym,  gdy obserwujemy dążenia separatystyczne w Hiszpanii, gdy widzimy wzrost nastrojów nacjonalistycznych w „ponowoczesnej” Unii Europejskiej, możemy śmiało stwierdzić, że ponowoczesność okazała się jedynie gładką, wyprutą z sensu i nieprzekładalną na rzeczywistość, kanapową, mrzonką.

Bauman pomylił się też jako człowiek. Wybory życiowe i to, po której jest się stronie, nie jest tylko rodzajem prywatnych „projektów”, zwłaszcza jeśli wiązały się one z bólem i niesprawiedliwością zadawaną innym. Ciągle są bowiem tacy, którzy pamiętają i którzy o tę sprawiedliwość potrafią się upomnieć.

Jerzy Moneta