Premier Beata Szydło w rozmowie z „Gazetą Polską” w mocnych słowach zadeklarowała wizję nowej Polski.

Na początku mówiła o niepokojach podsycanych w mediach w związku z kwestia Trybunału Konstytucyjnego. "Każdy dzień medialnych histerii wokół kolejnych aktywności czy to rządu, czy prezydenta, czy większości parlamentarnej przekonuje mnie, że problemem nie są nasze konkretne działania, lecz fakt, iż przejęliśmy władzę. Poprzednia koalicja rządząca, wspierające ją środowiska polityczne, medialne nie potrafią zaakceptować decyzji Polaków. Na sztandarach mają demokrację, a nie umieją uszanować jej istoty – wyników wolnych wyborów. (…) Na czele tych protestów stoją nasi polityczni oponenci. To nie są protesty społeczne, lecz protesty organizowane przez partie polityczne". Po czym dodała: "Kończy się państwo, które opłacało grupy interesów, by te gwarantowały trwanie ekipie władzy. Zaczyna się za to państwo dbające o interes wszystkich, a przede wszystkim tych, którzy przez ostatnie lata byli niezauważani, bo nie byli dla rządzących tak cenni jak choćby niektóre warszawskie redakcje. Chcę być jednak dobrze zrozumiana – Prawo i Sprawiedliwość szanuje prawo każdego do demonstrowania. (…) W życiu nie zgodzę się na to, by przeciwko protestującym wyprowadzić policję. A przecież poprzednia ekipa, ta, która terazprzebrała się w kostium obrońców wolności, nasyłała na protestujących oddziały z armatkami wodnymi i gazem. Strzelała z broni gładkolufowej. Warto pamiętać te fakty, bo one pokazują wiarygodność dzisiejszych organizatorów protestów".

Szydło podkreśliła, że rząd PiS chce, „by nasz kraj był tak urządzony, jak chce większość obywateli”.Jeśli Polacy tak licznie krytykują podniesienie wieku emerytalnego, zrobimy wszystko, by dać im i w tej sprawie swobodę decydowania o sobie. Chcemy również sprawiedliwego traktowania wszystkich w sferze gospodarki. Stąd pomysł na podatek bankowy i dla dużych sieci handlowych. Jesteśmy otwarci na inwestorów zagranicznych, ale też mówimy im otwarcie, że reguły gry są równe dla wszystkich. (…) Pytam opozycję: dlaczego Polacy, którzy płacą jedne z najwyższych opłat bankowych w Europie, mają nie oczekiwać, iż duże i sowicie zarabiające na nich instytucje finansowe nie będę łożyć na nasz budżet tak, jak łożą na budżety innych państw? Czy Polska jest krajem drugiej kategorii?".

mm/Gazeta Polska Codziennie