Beata Szydło w wieczornej rozmowie z red. Bogdanem Rymanowskim mówiła: "Dla mnie jest rzeczą naturalną, by PiS jako cała partia brało udział w rządzeniu. Beata Szydło jest reprezentantem PiS. (…) W Polsce nadchodzi czas, by dla dobrych projektów współpracować razem. Zapowiedzieliśmy, że jedna z pierwszych decyzji jest wprowadzenie pakietu demokratycznego i szanowanie opozycji". I od razu dodała, że po przejęciu władzy będzie chciała zrealizować kilka ze swoich obietnic: "To jest bardzo dobry wieczór dla Polski. Świetna frekwencja, entuzjazm ludzi, którzy poszli do urn - to jest święto demokracji. Bez względu na to, kogo wybieramy, fakt, że chcemy głosować - to jest wielkie zwycięstwo. Nie potrafię sobie tego wszystkiego poukładać w głowie. Żartowaliśmy sobie, że powinniśmy jutro wsiąść do Szydłobusa… Ja będę niedługo świętować rocznicę prowadzenia kampanii wyborczych…"

"Myślę, że to niepotrzebna retoryka. Wierzę głęboko, że uda się nam zbudować taką jedność, (…) by znaleźć wspólne porozumienie. Zaczekajmy na oficjalne wyniki wyborów, byśmy mogli wiedzieć, czy PiS będzie tworzyło rząd. Jestem raczej niewiernym Tomaszem - wolę poczekać na ostateczne wyniki. Ale jeśli tak się stanę, to będę premierem. Nikt się nie rodzi premierem, ale wierzę, że podołamy. Mamy świetną drużynę". 

Szydło nie chciała spekulować nad nazwiskami w jej przyszłym rządzie. "Pan prezydent zaszczycił mnie swoim telefonem - bardzo się cieszył, gratulował. To była nasza wspólna droga. (…) Polacy zadecydowali, że ten styl polityki i ten program, który pan prezydent zaproponował, a myśmy kontynuowali - że chcą tego programu. Za wcześnie, by toczyć rozmowy o terminach"

philo/tvn24