Wyobraź sobie, że jesteś nowo wybraną posłanką partii Razem i zaproszono Cię do jednego z telewizyjnych programów. Jak zapowiesz w internecie swój telewizyjny występ, tak, aby sympatycy mogli posłuchać, co masz do zaproponowania Polakom? 

Tak z tego kłopotu wybrnęła lewicowa polityk, Magdalena Biejat:

"Dzisiaj o 20 będę gościnią w programie „Minęła 20”. Zapraszam przed odbiorniki". 

Język polski stale zmienia się i ewoluuje. Żeńskie końcówki, np. w nazwach zawodów, pojawiają się coraz częściej i czy komuś się to podoba, czy nie, pewnego dnia mogą już na stałe zagościć w polszczyźnie. Trudno jednak nie zauważyć, że niektóre z nich, jak np. "adiunktka" są po prostu trudne do wymówienia, a inne, takie jak "gościni" mogą brzmieć po prostu śmiesznie. 

Wielu internautów zaskoczyła i rozbawiła ta ciekawa forma. W tym miejscu trzeba jednak przypomnieć, że prekursorką formy "gościni" była redaktor Eliza Michalik,

W czasach, gdy dziennikarka prowadziła swój program w Superstacji, w ten sposób zaanonsowała m.in... transseksualną posłankę Twojego Ruchu, dziś już byłą polityk, Annę Grodzką. 

Warto również podkreślić, że choć Sejm RP IX kadencji jeszcze nie rozpoczął pracy, posłanki Lewicy już teraz w coraz to ciekawsze sposoby walczą o swoją podmiotowość. Niestety, nie udało im się przy tym uniknąć wpadek. 

"Wszystko załatwione, podpisane, przyklepane. Razem ma sześć parlamentarzystek!"-cieszyła się niedawno partia Razem. Tak głosił podpis pod zamieszczoną na Twitterze fotografią. Na zdjęciu opublikowanym przez partię Razem wśród "parlamentarzystek" widzimy cztery kobiety i dwóch mężczyzn, w tym Adriana Zandberga. 

A może nie warto wyśmiewać nowej parlamentarzystki? Przecież może ona okazać się całkiem fajną "gościnią"... 

atk/Twitter, Fronda.pl