Chcemy, żeby ludzie „poczuli odpowiedzialność za decyzję od poziomu gmin, małych miasteczek, by wiedzieli, że ich głos jest ważny” – przekonuje Paweł Kukiz. Jego ugrupowanie Kukiz ’15 złożyło właśnie projekt nowelizujący ustawę o referendach lokalnych.

Najbardziej przełomowym i rewolucyjnym rozwiązaniem w projektach sygnowanych przez ugrupowanie Kukiza w porozumieniu z partią rządzącą jest propozycja zniesienia referendalnego progu frekwencyjnego. To właśnie w skutek tego progu nie udało się choćby kilka lat temu odsunąć od władzy w stolicy podejrzanej o łamanie prawa ówczesnej prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz. Sprawujący wówczas funkcję premiera RP, dzisiejszy przywódca opozycji totalnej Donald Tusk, namawiał wówczas mieszkańców stołecznego miasta, by nie szli do referendum i aby dzięki jego nieważności jego partyjna koleżanka nie została poddana weryfikacji obywatelskiej.

Teraz natomiast, dzięki regulacjom zaproponowanym przez formację Pawła Kukiza „obydwie strony, jakbyśmy ich nie definiowali będą przekonywały do tego, by chodzić na referenda i przedstawiały swoje racje, a nie w tak ordynarny sposób zniechęcać obywateli do wyrażania swojego stanowiska w referendum" – tłumaczył lider Kukiz ’15.

„W ten sposób uczy się ludzi obywatelskości, a nie tylko czekanie na to, co zaproponuje, wskaże lub zakaże władza" – przekonuje Paweł Kukiz. Projekt znosi także z 10 proc. do 5 proc. liczbę mieszkańców danej społeczności lokalnej, niezbędną do zainicjowania referendum w jakiejś sprawie.

 

ren/PAP, niezalezna.pl