O tym wstrząsającym fakcie donosi w swoim felietonie pt. "Rozbita busola" Jerzy Jachowicz. Zapraszamy do przeczytania.

Nad Polską zawisła groźba wielkiej fali strajków. Pierwszy, według zapowiedzi Centrum Organizacyjnego Strajków (COS) ma się rozpocząć wraz z wybiciem północy z ostatniego grudnia 2015 roku na 1 stycznia 2016.  Z przyjemnością przychodzi mi powiadomić moich czytelników, że strajki zainaugurują dziennikarze mediów, z których wywodzą się działacze  Towarzystwa Dziennikarskiego i jego sympatycy. Nawiązali oni bliski kontakt z Mateuszem Kijowskim, szefem Centrum i jednocześnie liderem walki o wolność polityków bezlitośnie ciemiężonych przez rząd Szydło.  - Początkowo myśleliśmy tylko o mediach elektronicznych – powiedział mi prezes Towarzystwa Seweryn Blumsztajn. – Jakich? – Nie wstyd panu pytać o tak oczywiste rzeczy? – Wstyd, ale wolałbym wiedzieć.  – No, już trudno, powiem. Ale krótko. Bez zdradzania szczegółów:  - Przestaną nadawać do odwołania wszystkie największe stacje telewizyjne i radiowe. Dziś podjęliśmy decyzję o przyłączeniu się do strajku „Gazety Wyborczej” oraz tygodników - „Polityka” i „Newsweek”.  

- Obawiam się, że może to być zbyt wielki wstrząs dla wielu odbiorców tych mediów. A przede wszystkim dla posłów, którzy nie będą mogli przeczytać swoich wystąpień w Sejmie z poprzedniego dnia – starałem się posiać wątpliwości, aby sprawdzić, jak mocne jest postanowienie o podjęciu walki o lepszą Polskę. – Musimy być bezlitośni, jeżeli mamy obronić  w kraju wolność i praworządność – usłyszałem pełną odwagi postawę, przepełnioną determinacją nie do zahamowania. - Jeśli chodzi o potrzeby parlamentarzystów – kontynuował Blumsztajn -  pięciu wolontariuszy podjęło się drukowania przemówień sejmowych posłów opozycji i bezzwłocznego przekazywania ich autorom wystąpień oraz wskazanym przez nich osobom. – Skąd się rekrutuje ta ofiarna  młodzież?  – Rozczaruję pana. Wolontariuszami są dojrzali ludzie. To piątka sędziów wybranych do Trybunału Konstytucyjnego przez Platformę Obywatelską, od których do dziś nie odebrał przysięgi prezydent Duda. I już pewnie nie odbierze. Do społecznej aktywności zachęcił ich prezes Trybunału prof. Rzepliński. Chcę panu powiedzieć, że Tomasz Lis obiecał posiłki. – Ile dziennie? – Nie wiem dokładnie. Pięć osób z „Newsweeka” i kogoś z telewizji. Chyba Tadlę. Kijowski zapewnia, że po przewrocie, czyli odsunięciu PiS od władzy, wszyscy dziennikarze, którzy się zasłużą w okresie strajku,  dostaną dwukrotnie wyższe wynagrodzenie niż mieli przed wybuchem strajku.   – Skąd fundusze? – Nie wolno mi mówić. Nie będę jednak ukrywał, że mamy dobre relacje z bankami światowymi poprzez własne kadry wybitnych specjalistów, wspierających COS.

- Z Nowym Rokiem nadchodzą dobre czasy – pomyślałem. Przed nadmiernym optymizmem ostrzegł mnie psycholog społeczny, dr. Tomasz Ostrożny. Jego zdaniem, koszta społeczne strajku mediów mogą być spore. Już wciągu pierwszego tygodnia należy się spodziewać setek tysięcy przypadków załamań psychicznych, depresji, pogrążania się w alienacji wobec najbliższych, a nawet w alkoholizmie. Ofiarami łatwo mogą stać się ci, którzy do tej pory żyli według wskazówek sugerowanym przez określone medium. Nie przełknęli śniadania, zanim choćby pobieżnie nie przeczytali, swojej ulubionej gazety lub nie włączyli znanego sobie programu telewizyjnego, z którego dowiadywali się w jakim kierunku danego dnia winny zmierzać ich poglądy polityczne, który z polityków jest dla nich wzorem, a który wrogiem. Bez tych busoli ich życie zamieni się chaos. Musimy jednak odrzucić tani sentymentalizm. Z postępem ludzkości zawsze wiążą się ofiary – mawia oświecona lewica.

Jerzy Jachowicz/sdp.pl