Kobieta od dziecka cierpiała na depresję. Myśli samobójcze nieustannie towarzyszą jej od dzieciństwa. Z powodu choroby od 21. roku życia przebywa w zakładzie psychiatrycznym. "Życie jest nie dla mnie" - cytuje kobietę "Independent". Laura planuje teraz swój pogrzeb i zastanawia się nad ostatnimi słowami, które wypowie do swojej matki i babci - pisze dziennik. Dokładnej daty śmierci jeszcze nie wyznaczono.

Laura uznaje rodziców za współwinnych jej tragedii. - Byli za młodzi, by mieć dziecko - opowiada. Wychowywali ją dziadkowie. Mimo że, jak sama przyznaje, dokładali oni wszelkich starań, by zaspokoić jej podstawowe potrzeby, dać poczucie bezpieczeństwa, to i tak dzieciństwo wspomina jako bardzo smutne i bolesne. Podkreśla jednocześnie, że nawet jeśli wyglądałoby ono inaczej, to i tak pewnie nosiłaby w sobie pragnienie śmierci.

Laura wspomina, że pierwsze myśli o samobójstwie miała już w wieku sześciu lat. - Pamiętam, jak jako dziecko przypadkowo podniosłam naładowaną broń. Z łatwością mogę sobie wyobrazić, jak pociągam za spust - opowiada dziennikowi "Independent".

Nazwisko kobiety nie zostało podane do wiadomości publicznej. Jej historię jako pierwsza opisała belgijska gazeta "De Morgen", przedruk ukazał się m.in. w brytyjskim dzienniku "Independent".

Belgia zalegalizowała eutanazję w 2002 r. jako drugie państwo w Europie (pierwsza była Holandia). Od tego czasu w Belgii co roku wykonuje się ok. 1,4 tys. zabiegów eutanazji (w 2013 r. wykonano ich 1,8 tys.).

MT/gazeta.pl, "The Independent"