Drodzy bracia i siostry, umiłowani robotnicy winnicy Pańskiej!

Jak usłyszeliśmy, synowie Izraela mówili między sobą: «Dążmy do poznania Pana» (Oz 6, 3). Tymi słowami dodawali sobie ducha, gdy doświadczali udręk. Spadły one na nich — jak wyjaśnia prorok — ponieważ żyli nie znając Boga; w ich sercach było mało miłości. Jedynym lekarzem, który mógł je uzdrowić, był Pan. Co więcej, to właśnie On, jak dobry lekarz, otworzył ranę, aby mogła się zabliźnić. I lud postanawia: «Chodźcie, powróćmy do Pana! On nas zranił i On też uleczy» (Oz 6, 1). W ten sposób nędza ludzka mogła spotkać się z Miłosierdziem Bożym, które niczego nie pragnie bardziej, niż przyjmować nieszczęśników.

Widzimy to z odczytanego fragmentu Ewangelii: «Dwóch ludzi przyszło do świątyni, żeby się modlić», stamtąd jeden «odszedł do domu usprawiedliwiony, a drugi nie» (por. Łk 18, 10. 14). Ten ostatni przedstawił Bogu wszystkie swoje zasługi, niemal czyniąc z Niego swojego dłużnika. W gruncie rzeczy nie odczuwał potrzeby Boga, chociaż dziękował Mu za to, że pozwolił mu być tak doskonałym, a nie jest «jak ten celnik». Ale to właśnie celnik odejdzie do domu usprawiedliwiony. Świadomy swoich grzechów, z których powodu stoi z opuszczoną głową — w rzeczywistości jednak jest cały zwrócony ku niebu — wszystkiego oczekuje od Pana: «Boże, miej litość dla mnie, grzesznika!» (Łk 18, 13). Kołacze do wrót Miłosierdzia, które otwiera się i go usprawiedliwia, każdy bowiem — jak mówi Jezus: «kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się uniża, będzie wywyższony» (Łk 18, 14).

O Bogu bogatym w miłosierdzie mówi nam, na podstawie własnego doświadczenia, św. Paweł, patron Luandy i tej wspaniałej świątyni, wybudowanej prawie pięćdziesiąt lat temu. Chciałem zaakcentować dwutysięczną rocznicę urodzin św. Pawła przez jubileuszowy Rok po to, abyśmy od niego uczyli się lepszego poznawania Jezusa Chrystusa. Oto świadectwo, jakie pozostawił nam Apostoł: «Nauka to godna wiary i zasługująca na uznanie, że Chrystus Jezus przyszedł na świat zbawić grzeszników, spośród których ja jestem pierwszy. Lecz dostąpiłem miłosierdzia po to, by we mnie pierwszym Jezus Chrystus pokazał całą wielkoduszność jako przykład dla tych, którzy w Niego wierzyć będą na życie wieczne» (1 Tm 1, 15-16). Z upływem wieków liczba obdarzonych łaską nie przestaje rosnąć. Ty i ja też do nich należymy. Dziękujmy Bogu za to, że wezwał nas do włączenia się w tę procesję czasów, abyśmy postępowali ku przyszłości. Podążając za tymi, którzy poszli za Jezusem, wraz z nimi idziemy za samym Chrystusem i w ten sposób wkraczamy w Światło.

Umiłowani bracia i siostry, to dla mnie wielka radość, że mogę być tu dzisiaj z wami, moimi towarzyszami pracy w winnicy Pańskiej; troszczycie się o nią każdego dnia, przygotowując wino Miłosierdzia Bożego i wylewając je na rany waszego, tak bardzo udręczonego ludu. Abp Gabriel Mbilingi powiedział mi o waszych nadziejach i strapieniach w skierowanych do mnie miłych słowach powitania. Z sercem pełnym wdzięczności i nadziei pozdrawiam was wszystkich — kobiety i mężczyzn oddanych sprawie Jezusa Chrystusa, którzy tutaj jesteście, i tych, których reprezentujecie — biskupów, kapłanów, zakonników i zakonnice, seminarzystów, katechetów, przywódców najróżniejszych ruchów i stowarzyszeń tego umiłowanego Kościoła Bożego. Pragnę tu wspomnieć o mniszkach kontemplacyjnych, których obecność jest niewidoczna, ale nadzwyczaj płodna dla poczynań nas wszystkich. Wreszcie niech mi będzie wolno skierować szczególne słowa pozdrowienia do salezjanów oraz do wiernych tej parafii św. Pawła, kórzy nas goszczą w swym kościele i bez wahania ustąpili nam miejsca, które zwykle sami zajmują podczas zgromadzeń liturgicznych. Wiem, że zebrali się na przyległym placu i mam nadzieję, że spotkam się z nimi na koniec tej Mszy św. i udzielę im błogosławieństwa, ale już teraz mówię: «Bardzo dziękuję! Niech Bóg powoła spośród was i dla was licznych apostołów, którzy podążać będą śladami waszego patrona».

W życiu św. Pawła fundamentalne znaczenie miało spotkanie z Jezusem, kiedy podążał drogą do Damaszku. Chrystus ukazuje mu się jako oślepiajace światło, mówi do niego, zdobywa go. Apostoł ujrzał Jezusa zmartwychwstałego, to znaczy człowieka doskonałego. Wtedy dokonało się w nim odwrócenie perspektywy — zaczął widzieć wszystko przez pryzmat tej postaci człowieka w Jezusie: to co kiedyś wydawało mu się istotne i fundamentalne, teraz jest dla niego tylko «śmieciem»; nie jest już «zyskiem», ale «stratą», ponieważ teraz liczy się tylko życie w Chrystusie (por. Flp 3, 7-8). Nie mamy tu do czynienia ze zwykłym dojrzewaniem Pawłowego «ja», ale ze śmiercią dla siebie i zmartwychwstaniem w Chrystusie. Umarła w nim pewna forma istnienia; nowa forma narodziła się w nim wraz z Jezusem zmartwychwstałym.

Bracia moi i przyjaciele, «dążmy do poznania Pana» zmartwychwstałego! Jak wiecie, Jezus, człowiek doskonały, jest także naszym prawdziwym Bogiem. W Nim Bóg stał się dla nas widzialny, aby dać nam udział w Jego boskim życiu. I tak, dzięki Niemu zrodził się nowy wymiar bytu, życia, w który włączyła się także materia i przez który powstaje nowy świat. Ale jak ta nagła jakościowa zmiana w historii uniwersalnej, której Jezus dokonał przez nas i dla nas, dociera w praktyce do istoty ludzkiej, przenikając w jej życie i kierując je ku Górze? Przychodzi do każdego z nas przez wiarę i chrzest. W istocie, ten sakrament jest śmiercią i zmartwychwstaniem, przemianą do nowego życia, do tego stopnia, że osoba ochrzczona może powiedzieć za św. Pawłem: «Teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus» (Ga 2, 20). Żyję, ale to już nie jestem ja. W jakiś sposób moje «ja» zostaje ze mnie wyciągnięte i włączone w większe «Ja»; wciąż posiadam moje «ja», ale jest ono przemienione, otwarte na innych przez to, że jestem wszczepiony w Innego — w Chrystusie zyskuję nową przestrzeń życiową. A co się stało z nami? Odpowiada św. Paweł: «Jesteście kimś jednym w Chrystusie Jezusie» (Ga 3, 28).

Przez to nasze włączenie w Chrystusa za sprawą działania i łaski Ducha Bożego powstaje Mistyczne Ciało Chrystusa w historii. W tym momencie pragnę sięgnąć myślą w czasy odległe o pięćset lat, to znaczy do r. 1506 i lat następnych, kiedy na tych ziemiach, odwiedzanych wówczas przez Portugalczyków, powstało pierwsze subsaharyjskie królestwo chrześcijańskie, dzięki wierze i determinacji króla Alfonsa i Mbemby-a-Nzingi, który rządził od wspomnianego r. 1506 aż do 1543 r., w którym umarł; królestwo to pozostawało oficjalnie katolickie od xvi do xviii w. i miało swego ambasadora w Rzymie. Widzicie, jak dwa bardzo różne ludy — Bantu i Portugalczycy — mogły znaleźć w religii chrześcijańskiej płaszczyznę porozumienia, starając się, by to porozumienie było trwałe i żeby różnice — które istniały, i to poważne — nie oddaliły od siebie obydwu królestw! Zaprawdę, chrzest sprawia, że wszyscy wierzący są jednym w Chrystusie.

Dzisiaj wy, bracia i siostry, winniście na wzór tych heroicznych i świętych posłanników Boga ofiarować Chrystusa zmartwychwstałego waszym rodakom. Wielu z nich żyje w strachu przed duchami, przed złowrogimi mocami, które w ich przekonaniu im zagrażają; zdezorientowani, oskarżają nawet bezdomne dzieci ulicy, a także ludzi najstarszych o to, że — jak mówią — są czarownikami. Kto może pójść do nich, by im głosić, że Chrystus zwyciężył śmierć i wszystkie te ciemne moce (por. Ef 1, 19-23; 6, 10-12)? Niektórzy oponują: «Dlaczego nie zostawić ich w spokoju? Oni mają swoją prawdę, a my swoją. Współżyjmy w pokoju, pozostawiając każdego, jakim jest, by mógł jak najlepiej realizować swoją tożsamość». Ale jeżeli dzięki własnemu doświadczeniu jesteśmy przekonani o tym, że bez Chrystusa życie jest niepełne, że brakuje w nim pewnej rzeczywistości — i to rzeczywistości fundamentalnej — powinniśmy także być przekonani, że nikomu nie wyrządzamy krzywdy, jeżeli pokazujemy mu Chrystusa i dajemy w ten sposób możliwość odkrycia prawdziwej tożsamości, radość z odnalezienia życia. Wręcz musimy to robić, naszym obowiązkiem jest dać wszystkim możliwość osiągnięcia życia wiecznego.

Czcigodni i umiłowani bracia i siostry, powiedzmy im to, co powiedział naród izraelski: «Chodźcie, powróćmy do Pana! On nas zranił i On też uleczy». Pomóżmy nędzy ludzkiej spotkać się z Miłosierdziem Bożym. Pan czyni nas swoimi przyjaciółmi, powierza się nam, daje nam swoje Ciało w Eucharystii, powierza nam swój Kościół. Musimy więc być naprawdę Jego przyjaciółmi, żywić te same co On uczucia, chcieć tego, czego On chce, i nie chcieć tego, czego On nie chce. Sam Jezus powiedział: «Wy jesteście przyjaciółmi moimi, jeżeli czynicie to, co wam przykazuję» (J 15, 14). Niech to będzie naszym wspólnym zobowiązaniem: będziemy wypełniać, wszyscy razem, Jego świętą wolę. «Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!» (Mk 16, 15). Przyjmijmy Jego wolę, jak uczynił to św. Paweł: «Głoszę Ewangelię (...). Świadom jestem ciążącego na mnie obowiązku. Biada mi bowiem, gdybym nie głosił Ewangelii! (1 Kor 9, 16).

Benedykt XVI

21 marca 2009 — Luanda. Msza św. dla duchowieństwa, członków ruchów kościelnych i katechistów w kościele św. Pawła

dam/opoka.org.pl