„Jedno i drugie było od początku panowania Łukaszenki na Białorusi – i konflikt i przyjaźń” - mówił kilka miesięcy temu portalowi Fronda.pl publicysta Andrzej Talaga. Reżim w Mińsku starał się podchodzić do Rosji jak najbardziej pragmatycznie (rzecz jasna, pragmatycznie z punktu widzenia swojego, a nie społeczeństwa). Jak pisze w portalu Pch24.pl Aleksander Stralcow-Karwacki, Białorusini uważają za swoich tradycyjnych przyjaciół zarówno Rosjan, jak i Ukraińców. Na początku wojny większość naszych sąsiadów zza Buga opowiadało się za Rosją, ale zmasowany rosyjski przekaz wymierzony w Ukraińców wywołał skutek odwrotny od zamierzonego – zauważa autor.

„Propaganda rosyjska zdecydowanie przesadziła w malowaniu czarnej legendy rządu w Kijowie, rozszerzając ten negatywny obraz na całe społeczeństwo ukraińskie. W takiej logice nie ma miejsca na drugi, „bratni” naród ukraiński. A jeśli nie ma „drugiego bratniego narodu”, to rozsypuje się cała XIX-wieczna koncepcja „trójjedynego narodu wszechrosyjskiego”, który miał się składać z Wielkorosjan, Małorusów (czyli Ukraińców właśnie) i Białorusinów” - podkreśla Stralcow-Karwacki.

Pragmatyzm

W miarę trwania wojny rosyjsko-ukraińskiej Zachód coraz wyraźniej daje do zrozumienia, że może traktować Łukaszenkę zgodnie z zasadą „bastard, but our bastard” („bydlak, ale nasz bydlak”). W praktyce oznaczałoby to przymknięcie oka na łamanie praw człowieka przez władze Białorusi w zamian za to, by nie popierała ona Rosji. Na początku tego roku Eric Rubin z Sekretariatu Stanu USA spotkał się z przedstawicielami zarówno władz, jak i białoruskiej opozycji. Zadeklarował, że „priorytetem Stanów Zjednoczonych jest niepodległość Białorusi”. Z kolei Alaksandr Łukaszenka deklarował publicznie, że nieobecność przedstawiciela Waszyngtonu podczas negocjowania porozumień mińskich była błędem.

Stralcow-Karwacki podkreśla, że Mińsk nie uznał nie tylko Krymu, ale i innych państewek tworzonych przez Władimira Putina, jak Naddniestrze, Abchazja czy Osetia. To nie wszystko.

„Mińsk w handlu z Ukrainą przeszedł na rozliczenia w hrywnie, chociaż z Rosją rozlicza się w dolarach amerykańskich, mimo coraz częstszych nalegań ze strony partnera by przejść na rubel rosyjski. Łukaszenka posunął się nawet dalej - po wydarzeniach na Majdanie bardzo pogłębił współpracę z Ukrainą w sferze obronnej. (…) Przykładowo, w ubiegłym roku, porównując do poprzedniego, wartość umów pomiędzy oboma państwami w dziedzinie remontu samolotów wojennych wzrosła niemal dwuipółkrotnie - ogólna kwota kontraktów wynosi około 200 milionów dolarów. Są wspólne plany modernizacji broni rakietowej. Ukraińskie nośniki wyposażane będą w system sterujący produkcji białoruskiej” - wylicza publicysta.

Do całkowitego zerwania z Moskwą jest jednak raczej daleko. Choć armie Rosji i Białorusi są rozdzielone, a Łukaszenka zadbał o to, by pozbyć się z wojska osób potencjalnie lojalnych wobec Kremla, a nie Mińska, to jednak system obrony przeciwlotniczej pozostaje de facto rosyjski. Kilka miesięcy temu na Białorusi powstała druga rosyjska baza powietrzna. Przynajmniej raz (choć zapewne więcej) zdarzyło się, że samolot sił powietrznych Rosji naruszający polską granicę nadleciał właśnie stamtąd.

Czyj to bydlak?

Przykład Kuby pokazuje, że dla celów geopolitycznych Zachód jest w stanie dogadywać się właściwie z każdym. Nie jest to zresztą w polityce szczególna nowość. Jednocześnie ten sam przykład pokazuje, że układy z reżimami są ryzykowne. Władze braci Castro rozmawiają o wymianie ambasadorów, ale nadal prześladują Kościół i opozycję. Wprawdzie niedawno na Kubie zaczęto budować pierwszą od kilkudziesięciu lat katolicką świątynię, ale nie oznacza to, że wierzącym dysydentom jest lżej. Oswaldo Paya, który miał dobre kontakty z papieżem i hierarchią kościelną (co wśród kubańskich opozycjonistów nie jest regułą) zginął w 2012 r. w dziwnych okolicznościach, a władze do dziś uniemożliwiają śledztwo w jego sprawie. W ostatnim czasie rośnie także liczba zatrzymań antyreżimowych działaczy. Kubańska Komisja Praw Człowieka i Pojednania Narodowego odnotowała 6424 takie przypadki w 2013 r. i 8899 w roku następnym. Ogłoszone z okazji amerykańskiego „resetu” zwolnienie więźniów sumienia okazało się zagrywką medialną – zwolniono ich tylko 53, w dodatku nie podano publicznie nazwisk. W dodatku reżim braci Castro nie tylko nie zerwał z Moskwą, ale wręcz podpisał z nią w zeszłym roku ważną umowę – w zamian za darowanie 31 mld dol. długu Kuba oddała Rosji duże złoża węglowodorów. Czy w takim razie nowa polityka Waszyngtonu wobec Hawany przyniesie pożądany rezultat? Być może, ale na razie odbywa się to kosztem kubańskich demokratów.

Białoruś ma dla Rosji ogromne znaczenie, a jej strata byłaby dla Kremla poważnym ciosem. Polska z pewnością byłaby bezpieczniejsza, mając za sąsiada kraj, znad którego nie nadlecą w razie czego rosyjskie Migi. Dlatego opłaca się zawalczyć o Białoruś. Trzeba tylko zadbać, by nie skończyło się to tak, jak w przypadku słynnego „resetu” z samą Rosją.

Jakub Jałowiczor