Pobiera 4373 złote i 83 grosze emerytury w dodatku w całkiem młodym wieku i za to, że 8 lat nas reprezentował (mimo chorób filipińskich i innych przypadłości) i twierdzi, że gdyby nie dorabiał za granicą to „normalne życie byłoby niemożliwe”. Nie wiem, jak pan Aleksander Kwaśniewski – bo to on narzeka na wysokość swojego świadczenia – wyobraża sobie normalne życie, ale z perspektywy zwykłego zjadacza chleba suma wymieniona na początku jest abstrakcją, o której nawet marzyć nie ma sensu. Po prostu na ogół Polacy takich sum na swoich kontach czy w swoich portfelach nie widzą. Większość polskich emerytów żyje na granicy ubóstwa, zastanawiając się, czy po wykupieniu leków starczy im na chleb i podstawowe opłaty. Wielu żyje bez prądu albo z przedpłatowymi licznikami, bo zwyczajnie nie stać ich na regularne opłacanie rachunków. Nie znają smaku masła, szynki a mięso jedzą dwa – trzy razy w tygodniu albo i rzadziej. Bywa, że gdyby nie pomoc rodziny, dobrych ludzi albo organizacji charytatywnych ci ludzie zwyczajnie by głodowali albo zmarli z powodu braku potrzebnych leków. O wyjściu do teatru, kina czy restauracji nawet nie wspominamy. Tymczasem facet, który uważa się za ideowego lewicowca marudzi, bo ma tylko nieco ponad cztery tysiące. Kąpać się biedactwo w szampanie nie może, najnowszy model ferrari jest ponad jego zasięgiem a żonine futro już wyszło z mody. Facet głoszący hasła wyrównywania szans, reprezentujący opcję polityczną zatroskaną nieustannie o równość, sprawiedliwość w dostępie do dóbr i zatroskanie o sprawy najsłabszych i najuboższych ma czelność jęczeć, że mu źle, ba jest na tyle bezczelny, że gada o tym otwarcie, nie przejmując się tym jak odbierze to społeczeństwo, z którego zdaniem ponoć lewica tak bardzo się liczy.

 

Gdybyś pan, panie Kwaśniewski miał odrobinę honoru i dobrego wychowania to popłakałbyś sobie w poduszkę a publicznie byś milczał. Gdybyś pan, Panie Kwaśniewski brał poważnie choć część z tego co głosi bliska ci opcja polityczna to byś był bardziej powściągliwy. Gdybyś pan, Panie Kwaśniewski, miał chociaż nieco umiejętności dyplomatycznych i instynktu samozachowawczego, to byś się ugryzł w język, bo pomijając etyczny aspekt tego, coś pan walnął psujesz Pan sobie opinię, co nam generalnie jest obojętne ale jesteśmy uprzejmi więc podpowiadamy. A Pan żeś do telewizji poleciał włosy z głowy rwać i pchać się w oczy Polakom ze swoją „biedą”. Że na saksy jeździć musisz by godnie żyć, że to wstyd dla Polski. Faktycznie, wstyd. I to pan, jako były prezydent wstydzić żeś się powinien. Że są w naszym kraju dzieci, dla których luksusem jest cienki rosołek trzy razy w tygodniu. Że są emeryci i renciści wychodzący co rano wyciągać ze śmietników puszki i makulaturę, by starczyło na leki. To pan, jako Głowa Państwa (była) jesteś współodpowiedzialny za tę sytuację. Gdybyś pan miał honor to zwyczajnie trzymałbyś gębę na kłódkę. Gdybyś Pan miał choć trochę wstydu to byś się Pan ludziom na oczy nie pokazywał. No, ale przecież jak pana w telewizorze pokażą to zaraz urzędnicy losem nieszczęsnego się przejmą i uposażenie podwyższą. Dwukrotnie, albo i więcej. Ciekawe tylko, komu zabiorą? Cukrzykom? Rakowcom? Może zlikwidujmy parę hospicjów, ich pensjonariusze i tak umrą więc po co wydawać na ich utrzymanie budżetowe pieniądze ciężko wyrwane obywatelom?  Może polikwidujemy więcej przedszkoli, wszak i tak mamy niż demograficzny,  a poza tym wysokie bezrobocie, więc pozostające bez pracy matki i tak zajmą się swoimi pociechami opowiadając im osobiście co to jest jabłko i kotlet i pokazując pociechom w czasie spaceru wymienione wyżej egzotyczne specjały przez szybę. Pan były prezydent przecież nie może stać za granicą na zmywaku by dorobić parę groszy do nędznej renciny... Nie może też Pan Były Prezydent jeść na śniadanie zwykłego chleba z masłem i chodzić w zeszłorocznych butach…

 

Po wypowiedzi pana byłego prezydenta zaczynamy rozumieć prowadzoną przez jego ideologiczną siostrę nagonkę na Kościół, a konkretniej na fundusz kościelny. „Cóż to za dziwny kraj z tej naszej Polski, że na nic nie ma, ale na święte krowy w sutannach zawsze się znajdzie. Kosztem najbiedniejszych obywateli, na których zawsze brakuje” - pisze Joanna Senyszyn na swoim blogu, zmartwiona najwyraźniej trudną sytuacją finansową swojego dawnego szefa. Zaiste, podziwu godna empatia i szczerość uczuć wyłania się z przemyśleń divy lewicy. Teraz przynajmniej wiemy komu brakuje. Biedak, Pan Były Prezydent za nędzne 4 tysiące z okładem pewnie nie może sobie pozwolić na wakacje na Bali czy innych Seszelach, żeby odpocząć po trudach dorabiania do rzuconych mu ochłapów gdzieś na Zachodzie z całą pewnością współczującej mu Europy. Pani Senyszyn jako czuła na nędzę i niesprawiedliwość znalazła źródło nieszczęść finansowych naszego kraju. Jak zwykle okazali się nim egoistycznie i dbający wyłącznie o własny interes duchowni. Nie to co gwiazdy Lewicy- wrażliwa społecznie pani Senyszyn, do utraty tchu walcząca z uszczuplaniem budżetu przez czarną mafię  i nieszczęsny niedofinansowany Były, który przecież nie zabiega o podwyższenie uposażenia z powodów egoistycznych, o nie. Przecież dbając o stan finansów byłej Głowy Państwa dba o godność i honor Rzeczypospolitej a to przecież wartości bezcenne, nieprawdaż?

 

Moni Nowak&Alexander Degrejt