Ciężkie życie prowadzi Bronisław Komorowski. Po tym, jak Polacy nie wybrali go na prezydenta Polski, po prostu nie wie co ze sobą robić. Na marsze KOD nie chce chodzić, bo jakoś tak dziwnie - On, były prezydent Polski, woli żonę puścić by pospacerowała z byłymi ubekami. Zostają tylko media, no ale tu też powoli zaczyna się problem. Rząd PiS już wkrótce uruchomi media narodowe i np. Gazeta Wyborcza, która z dnia na dzień traci, może całkowicie stracić siłę rażenia.

No ale trzeba próbować. I tak Komorowski żali się ludziom Michnika mówiąc: - Co będzie jutro? Przyznam, że czasami aż strach pomyśleć. Jednak nie trzeba się tylko „obawiać” aktywności PiS, ale przede wszystkim działać na rzecz pobudzania proeuropejskich postaw Polaków. Tak, aby tego rodzaju pomysły od razu wybić rządzącym z głowy". A później Komorowski mówi coś, co powoduje szeroki uśmiech na twarzy czytającego: - Mocna pozycja Polski w świecie była między innymi efektem naszej aktywności w ramach, ale i na rzecz integrującej się Europy. Osłabiając swoją pozycję w UE, tracimy dzisiaj na atrakcyjności w oczach państw spoza Unii. Jeszcze raz powtórzę - nasze duże zaangażowanie w integrację Europy to działanie w imię polskiej racji stanu". Zabawne, prawda?

Na pytanie redaktora czy pójdzie na marsz PO 7 maja Komorowski odpowiada: - Jestem całym sercem i za tą inicjatywą, ale nie sądzę, aby już nadszedł odpowiedni moment na obecność byłego prezydenta. Zresztą już dużo wcześniej uzgodniliśmy, że takim dniem będzie 4 czerwca, rocznica odzyskania wolności (...) Uważam jednak, że były prezydent może służyć porozumieniom międzypartyjnym, ułatwianiu relacji z organizacjami społecznymi, promocji idei. Na przykład wczoraj zorganizowaliśmy z Aleksandrem Kwaśniewskim seminarium o konstytucji z 1997 r. w rocznicę jej uchwalenia. Mam nadzieję, że nowy dobry obyczaj występowania wspólnie byłych prezydentów się umocni". 

Panie Prezydencie, lepiej może dla Pana bedzie plewić ogródek na działce. Mniej wymagające zajęcie niż myślenie o Polsce!

mko