Bielan - Torańska - Newsweek

Bielan - Torańska - Newsweek

- Kontekst aktualnych wydarzeń nadaje nowe sensy słowom, tym samym wciągają autora starej wypowiedzi w nowe gry polityczne. Sprawa jest cienka. Bielan nie odbierał długo tekstu do autoryzacji, bo wyjechał. Torańska nie odebrała mejla z jego brakiem zgody na publikację w Newsweeku, bo była w szpitalu. Gdyby miało być elegancko i bez złośliwości - mogła wycofać tekst z redakcji - pisze Janina Jankowska, b. przewodnicząca Rady Programowej TVP o sprawie wywiadu Teresy Torańskiej w dzisiejszym "Newsweeku".

/

Wywiady Teresy Torańskiej, kunsztowne, literackie wymagają autoryzacji. To nie jest odtworzenie realnego przebiegu rozmowy, tylko  skomponowany utwór posiłkujący się "cegiełkami" czasem wyjętymi  z  różnych  miejsc i  okresów spotkań. Dla celów artystycznych. Pewne partie efektowne w czytaniu mogą mieć wymowę niezgodną z intencjami i przekonaniami rozmówcy, słowem mijać się z prawdą (wszystko, co słyszymy przechodzi przez filtr naszych  poglądów i emocji). Stąd konieczność autoryzacji i chwała za to autorce. Nie przekonują mnie jednak argumenty Teresy Torańskiej, które padają w rozmowie z Tomaszem Machałą na jego blogu. Odpowiadając na pytanie Machały: "Adam Bielan twierdzi, że nigdy nie udzielił wywiadu "Newsweekowi", a rozmawiał z Panią tylko do książki o Smoleńsku, Torańska lekko sobie przeczy: "Moim rozmówcom zawsze mówię, co z tej rozmowy powstanie. Zawsze robię rozmowy w dwóch wersjach - jedna do książki, druga do gazety. Wtedy nie rozmawialiśmy gdzie co się ukaże. "Zatem zawsze mówi, co z rozmowy powstanie, ale Bielanowi jakoś nie. Ten - jak twierdzi - był przekonany, że powstaje książka.


Otóż to jest duża różnica i inna świadomość, gdy mówi się  w szerszym kontekście z przeznaczeniem  ponadczasowym (książka), a co innego, gdy ten sam tekst lub jego fragmenty sprzed ponad roku mają być opublikowane w tygodniku pod konkretną datą. Kontekst aktualnych wydarzeń nadaje nowe sensy słowom, tym samym wciągają autora starej wypowiedzi w nowe gry polityczne. Sprawa jest cienka. Bielan nie odbierał długo tekstu do autoryzacji, bo wyjechał. Torańska nie odebrała mejla z jego brakiem zgody na publikację w Newsweeku, bo była w szpitalu. Gdyby miało być elegancko i bez  złośliwości - mogła wycofać tekst z redakcji. Był czas.

 

salon24.pl

/