Pamiętam spotkanie sprzed trzech i pół roku temu w małej salce Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich na Foksal, w sprawie niewykrytej zbrodni dokonanej na Jarosławie  Ziętarze. Inicjatorami byli dwaj poznańscy koledzy zamordowanego dziennikarza, zaś organizatorem Centrum Monitoringu Wolności Prasy przy Stowarzyszeniu. Nie ulegało dla nikogo wątpliwości, że młody dziennikarz zginął dlatego tylko, że w wykonywaniu swego zawodu kierował się uczciwością i bezkompromisowością. Wykonując swą pracę naraził się światu biznesu, działającego wówczas, może najwyraźniej w kraju w Wielkopolsce właśnie, w ścisłym powiązaniu z niedawnymi tajnymi służbami i światem kryminalnym. Rezultatem spotkania były apele skierowane do premiera Tuska i Prokuratura Generalnego o poważne zajęcie się niewyjaśnioną zbrodnią z początku lat 90, na jedynym w wolnej Polsce dziennikarzu. Podpisując się pod owymi apelami, traktowałem to jako zwykły obowiązek, spoczywający na każdym członku naszej zawodowej społeczności.  Z nikim nie dzieliłem się swoim sceptycyzmem, co do skuteczności owych apeli, biorąc pod uwagę dwie rzeczy – po pierwsze, sprawa Zientary, dla adresatów apeli nie miała tak dużego znaczenia, jakie w sposób naturalny miała dla naszego środowiska, po wtóre -  czas, jaki upłynął od popełnienia zbrodni, stwarzał znikome szanse, aby wykryć osoby zamieszane w zabójstwo, jeśli nie brać pod uwagę przypadku.   

Jednakże niewielkie nagłośnienie, jakie nadane zostało tamtemu spotkaniu, wkrótce zaowocowało wspólnym apelem do premiera, podpisane przez redaktorów naczelnych największych ogólnopolskich gazet.  W ten sposób zastygła od lat lawa została nadkruszona. Prokuratura przeniosła śledztwo z Poznania do Krakowa. Niedawne aresztowanie Aleksandra G. jest niezwykle ważnym krokiem organów ścigania. W niedalekiej przyszłości może on  doprowadzić do wyświetlenia przynajmniej niektórych okoliczności tej zbrodni, dotychczas całkowicie zakrytych przed światem, w tym, co najważniejsze -  bliskimi Jarosława Ziętary.

Dla nas wszystkich, wytrwałość i determinacja kolegów Jarosława Ziętary z Poznania, powinna być wskazówką w walce o PAMIĘĆ o naszych przyjaciołach i o prawdę. Bo to od nich się wszystko zaczęło.  

Jerzy Jachowicz/Sdp.pl