Bp Vesco zdecydowanie krytykuje obecną praktykę Kościoła, twierdząc, że w sposób niepotrzebny zadaje się krzywdę osobom w nowych związkach. Nie patrzy się przy tym w ogóle na konkretną sytuację. Według biskupa przy okazji poważną szkodę odnosi także wizerunek Kościoła, mowa wręcz o „antyświadectwie”.

Były prowincjał dominikanów przyznaje, że dochowywanie małżeńskiej wierności po rozpadzie małżeństwa jest wspaniałym znakiem nierozerwalności miłości. Do tego trzeba jednak mieć zdaniem biskupa powołanie. Gdy narzuca się ludziom taką drogę z zewnątrz, popełnia się błąd.

Warto na marginesie zauważyć, że bardzo mocno przypomina to wypowiedź kart. Waltera Kaspera, który powiedział swego czasu, że od zwykłych katolików nie można wymagać heroizmu. A heroizmem byłoby w jego ocenie życie w nowym związku w czystości.

Wracając jednak do bp. Vesco, to należy podkreślić, że zwrócił się on jeszcze przeciwko używaniu terminu „cudzołóstwo” w odniesieniu do rozwodników w nowych związkach. Uznał że to po prostu rzecz „straszna” i całkowicie „nie do przyjęcia”, a „prawdziwa doktryna” nie może być sprzeczna z „prawdą osób”.

Biskup twierdzi też, że poglądy, które głosi, są całkowicie zgodne z dogmatem o nierozerwalności małżeństwa. Z takim postawieniem sprawy nie zgodziliby się konserwatywni hierarchowie; przykładem JE kard. Raymond Leo Burke, który nieustannie podkreśla, że propozycje poluzowania dyscypliny sakramentów wobec rozwodników w nowych związkach w oczywisty sposób godzą w nierozerwalność małżeństwa. Jego zdaniem nie może być mowy o zmianie dyscypliny bez zmiany doktryny, a jak zmienić doktrynę, zachowując nierozerwalność małżeństwa? 

pac/radio watykańskie/fronda.pl