Ktoś mógłby pomyśleć, że cofnęliśmy się w czasy Renesansu. Gigantycznie wysokie wydatki na „luksusową” rezydencję biskupa Limburga stały się powodem nadania mu przez media przydomka „Protz-Bischof” (bufonowaty biskup). Skandal wstrząsnął diecezją, a Rzym, w październiku 2013r.,  zdecydował o urlopowaniu biskupa Tebartz-van Elst na czas kiedy specjalnie powołany do tego komitet zbada sprawę. Biskup udał się do bawarskiego klasztoru w Metten gdzie oczekuje na ostateczny decyzję.

Biorąc pod uwagę reakcje prasy, diecezji i rwetes opinii publicznej można by pomyśleć, że biskup popełnił jakieś wielkie przestępstwo. W rzeczywistości ta afera dotyczy czegoś innego niż sprawa budżetu. Więcej – pozwala ukryć fakt o wiele większego skandalu, który właśnie rozwija się  w Niemczech – fakt podziału , który rozdziera  Kościół w Niemczech od długiego czasu . Wielu członków kapituły diecezjalnej, wielu księży i wielu świeckich w Limburgu twierdzi, że nie chcą, aby ich biskup powrócił do diecezji nawet jeśli komisja oczyści go z zarzutów. Takie stwierdzenia padły na konferencji prasowej, w wywiadach i oficjalnych komunikatach. Argumentują oni, że stracili zaufanie do biskupa i że zaufanie to nie może być odbudowane. To wiele mówi  nie tylko o braku chrześcijańskiego ducha (przebaczenia, przyp. tłum.)  w diecezji, ale szczególnie  o stosunku niemieckich katolików do Rzymu. „Kościół oficjalny (die Amtskirche) może mówić to, co chce, my, którzy jesteśmy Kościołem, uważamy inaczej” – to jest linia argumentacji leżąca za tym stwierdzeniem. Można powiedzieć, że Kościół w Niemczech siedzi na beczce prochu – wystarczy, że biskup zostanie  oczyszczony  z zarzutów i wróci  do diecezji a będziemy mieć prostą receptę  na  powstanie schizmy.

Co dokładnie się wydarzyło? W okresie rządów poprzedniego biskupa, Franz’a Kamphaus’a, pałac biskupi stał nieużywany. Przez 25 lat swoich rządów biskup mieszkał w seminarium, ponieważ wcześniej był jego rektorem i nie chciał przenosić  się do pałacu biskupiego.  Ponieważ pałac biskupi w Limburgu jest pięknym, historycznym budynkiem, leżącym w samym środku miasta, tuż obok katedry, stało się konieczne rozważenie jego renowacji. Stało się tak za jego następcy, biskupa Tebartz-van Elst, kiedy nie tylko oryginalny budynek poddany został renowacji, ale stworzono również nowe centrum diecezjalne, w którym znajduje się także apartament biskupa. Wydawałoby się, że jest to w interesie diecezji chronić spuściznę dla tych pokoleń, które nadejdą. To wszystko było dobre i właściwe. Ale stało się pożywką dla skandalu, kiedy zaplanowany budżet 2 mln. euro, po podwyższeniu do 5,5 mln. euro, poszybował do kwoty powyżej 30 mln. euro.

W rzeczywistości wydaje się, że problemu nie stanowią pieniądze wydane na renowację budynku (wzięte zresztą głównie z konta fundacji założonej w XIXw., które biskup może dowolnie używać pod nadzorem rady dyrektorów ) – choć  to dostarczyło doskonałego „powodu” do wzniecenia  skandalu – ale przyczyną  jest fakt, że bp. Tebartz-van Elst wszedł do gniazda szerszeni. Jego poprzednik, bp. Kamphaus, miał reputację liberała (nie posłuchał, na przykład, Jana Pawła II, który nakazał mu wycofanie się z państwowego systemu doradztwa w zakresie przerywania ciąży, co  wymagało podpisywaania zaświadczeń dla kobiet,  a w konsekwencji prowadziło do uzyskania zgody przez te kobiety  na aborcję,  a to można zakwalifikować  jako bliską i istotną współpracę w tym czynie), a jego konserwatywny następca skazany był na zrobienie sobie wrogów. Lista konfliktów jest długa.

Wcześniej, na przykład, bp. Tebartz-von Elst odwołał księdza, Peter’a Kollas’a, ze stanowiska dziekana, po tym jak ten pobłogosławił homoseksualną parę w katedrze w Wetzlar w sierpniu 2008r. (niektórzy właśnie tę sprawę traktują jako początek kłopotów biskupa - http://www.faz.net/aktuell/rhein-main/hessen/wetzlar-absetzung-des-bezirksdekans-fuer-eine-diskrete-ruege-vom-bischof-war-es-wohl-zu-spaet-1683246.html). Później zwolnił rzecznika prasowego oraz przewodniczącego sądu diecezjalnego i zastąpił ich osobami poleconymi mu przez konserwatywnego kard. Meisner’a, abp. Kolonii, co natychmiastowo wywołało wielkie poruszenie pośród księży diecezjalnych. W czerwcu 2009r. pojawił się list, podpisany przez 11 księży, krytykujący „kicz z górnej półki”, „puste słowa” i „księżowską dumę” jako konsekwencje rządów nowego biskupa. Pokazuje to jak wielkie budził negatywne emocje , kiedy próbował zreformować diecezję i podejmował decyzje, które były w jego gestii. Kiedy odwoływał ludzi ze stanowisk – stawali się oni jego wrogami. Liberałowie podnieśli wielki tumult krytykując biskupa za jego sztywne rządy mówiąc o „autorytarnym stylu Kościoła klerykalnego zafiksowanego na Rzymie”, podczas gdy próbowali kontynuować budowę swojego prywatnego kościoła, który już duchem jest, jeśli nie faktycznie, protestancki.

W następstwie rosnących kosztów budowy   i wynikającego z tego powodu skandalu,  Papież Franciszek wysłał kard. Lajolo, żeby odwiedził diecezję we wrześniu 2013r (choć nie była to oficjalna wizytacja). Kard. Lajolo podjął się misji rozjemczej prosząc diecezję o danie sobie szansy na nowy początek , a biskupa o lepszą komunikację, wspomniał jednak także o kampanii medialnej przeciw biskupowi. W efekcie tej wizyty bp.Tebartz-van Elst poprosił o wybaczenie i obiecał, że budżet i wydatki staną się bardziej przejrzyste.

Ale nic, jak się wydaje, nie mogło powstrzymać liberałów, którzy nie chcieli niczego innego, jak ustąpienia biskupa. Podczas spotkania diecezjalnego w listopadzie zadecydowano, że „nowy początek” nie jest możliwy (http://www.die-tagespost.de/kirche-aktuell/Dioezesanversammlung-Tebartz-kann-nicht-zurueckkehren;art312,147566). Podczas publicznej debaty 14 listopada, szef dziekanów z Frankfurtu, Johannes zu Eltz, mówił o konieczności pogodzenia się z tym, że wybór biskupa był zły, a osoby odpowiedzialne za ten wybór, mówiąc wprost – Papież i kapituła diecezjalna , powinni prosić wiernych o przebaczenie (sic!). Nie było tam nikogo, kto by wystąpił w obronie biskupa, zadeklarowano także, że nie znajdzie się żaden poważny obrońca bpa Tebartz-van Elst ani wśród ludzi nauki ani wśród dziennikarzy (http://www.die-tagespost.de/kirche-aktuell/Unter-Kulturkaempfern;art312,147452); ten kto zna konserwatywne katolickie środowiska intelektualne w Niemczech zdaje sobie sprawę z tego, jak śmieszne i bezpodstawne były te deklaracje. Zebranie plenarne Zentralkommittee deutscher Katholiken, najbardziej prominentnych katolików świeckich w Niemczech, nie było lepsze i zadeklarowało, że bp. Tebartz-van Elst nie powinien wrócić. Tylko jeden samotny głos przeciwstawił się tej nagonce (http://www.die-tagespost.de/kirche-aktuell/Notfalls-auf-Bistumsebene-durchsetzen;art312,147746). Członkini świeckiego instytutu benedyktyńskiego „St. Bonifatius” powiedziała, jak zszokowało ją to, że biskup został wyszydzony i wykluczony oraz brak ducha chrześcijańskiego w tej sprawie.

Od tego czasu upłynęły 3 miesiące. Miejmy nadzieję, że ludzie zamieszani w tę sprawę zrobili dobry użytek z tego czasu i przemyśleli to, co się wydarzyło, dlatego że problem wkrótce zostanie rozwiązany; czy po ich myśli, to inna sprawa. W niedzielę, niemiecka gazeta Focus doniosła w swoim wydaniu internetowym  (http://www.focus.de/magazin/kurzfassungen/focus-05-2014-pruefkommission-sieht-vorwuerfe-gegen-tebartz-van-elst-ausgeraeumt-wird-bistum-limburg-aufgeloest_id_3569329.html),  że komitet powołany przez konferencję biskupów do zbadania tego przypadku doszedł do następującej konkluzji: bp. Tebartz-van Elst nie zmarnował ani grosza z pieniędzy wydanych na centrum diecezjalne, nie przekroczył też swoich kompetencji. Ale ponieważ te informacje podano nieoficjalnie nie mają one statusu oficjalnego stwierdzenia. Rzecznik prasowy konferencji biskupów, Matthias Kopp, powiedział, że komisja nie ukończyła jeszcze swojej pracy, a jej rezultaty końcowe przedstawione zostaną najpierw biskupom w lutym, potem przesłane zostaną do Rzymu i dopiero wtedy – zaprezentowane będą opinii publicznej. Jednak abp Georg Gänswein, prefekt domu papieskiego, w wywiadzie udzielonym tydzień wcześniej również powiedział, że w jego mniemaniu bp. Tebartz-van Elst zostanie oczyszczony z zarzutów (http://www.kath.net/news/44550).

Co będzie z tą diecezją? Alternatywy przedstawione przez “Focus”, który opiera się – jak twierdzi – na poważnych źródłach, mówią o rozwiązaniu diecezji i wcieleniu jej do diecezji Mainz – Trewir (Trier) lub o wysłaniu przez Rzym administratora, co oznaczałoby pominięcie kapituły diecezjalnej.  Pierwsza opcja jest wersją niemieckiej konferencji episkopatu, druga – Watykanu. Pozostaje sprawą otwartą – co naprawdę się zdarzy. Ale cokolwiek to będzie – rebelia wydaje się realną możliwością, a może nawet  - czymś czego chcieliby nieposłuszni księża, administratorzy i ich zwolennicy, jak pokazały wypadki ostatnich paru miesięcy. Jeśli Papież będzie chciał uniknąć konfliktu i bp.  Tebartz-van Elst nie powróci do swojej diecezji, sytuacja prawdopodobnie uspokoi się. Ale rezultatem takiego rozwiązania może być fałszywy spokój - cisza przed burzą, bo problemy pozostaną, nic nie zmieni się na lepsze. Tylko rzeczywiste nawrócenie serc w tej diecezji i w niemieckim Kościele w ogóle (bo Limburg jest tylko odbiciem ducha całego niemieckiego Kościoła) i nowe zrozumienie tego, co znaczy służba dla Kościoła, nie tylko tego, czym jest sam Kościół, może zaowocować prawdziwym pokojem. W przeciwieństwie do szeroko rozpowszechnionego nieporozumienia - Kościół nie jest instytucją demokratyczną, ale mistycznym ciałem Chrystusa, które krwawi gdy bunt, nienawiść i spory  podnoszą swoje brzydkie łby. Módlmy się za autentyczną odnowę, żeby 500-setna rocznica reformacji w Niemczech, w 2017r., nie upamiętniła tego wydarzenia przez powtórzenie.

Marie Meaney

Tłum. Teofila Bepko

Źródło:

http://www.crisismagazine.com/2014/the-real-scandal-in-germany