Działacz ruchu LGBT, inicjator warszawskiej "parady równości" i samozwańczy "biskup", Szymon Niemiec usłyszał zarzut obrazy uczuć religijnych poprzez znieważenie przedmiotu kultu w postaci Mszy świętej. 

Przypomnijmy, że na stołecznej paradzie równości Niemiec parodiował mszę. Teraz działacz ruchu LGBT robi z siebie ofiarę "narodowo-katolickiej władzy" i organów ścigania. O zarzutach wobec pseudobiskupa poinformował tygodnik "Wprost". Szymon Niemiec broni się teraz w rozmowie z gazetą, tłumacąc, że „zgodnie z międzynarodową tradycją nabożeństw ekumenicznych zaprasza się do nich wszystkich obecnych duchownych, bez względu na ich denominację”. Jak przekonuje w rozmowie z "Wprost", "msze" przed paradą równości odprawia już od kilku lat. W tym roku jednak obok "biskupa" można było zobaczyć mężczyznę z durszlakiem na głowie, należącego do "Kościoła Latającego Potwora Spaghetti", czyli organizacji, która w opinii religioznawców stawia sobie za cel parodię religii. Interpretacja tego faktu była więc jednoznaczna.

"Nie wyobrażam sobie, abym podczas nabożeństwa ekumenicznego przed świętem równości i różnorodności mógł złamać te zasady i odmówić komuś udziału"-stwierdził w rozmowie z "Wprost" Szymon Niemiec.

"Po dwunastu latach od diakonatu, dziewięciu kapłaństwa i siedmiu latach od sakry biskupiej, pomimo corocznego odprawiania liturgii przed każdą paradą równości, organy ścigania pod nadzorem narodowo-katolickiej władzy postanowiły w końcu się ze mną rozprawić"-przekonywał rozmówca tygodnika. 

yenn/Wprost.pl, Fronda.pl