Kościół w Niemczech to Kościół bogaty. Ludzi ma mało, ale ma miliony. Dlatego jego głos ciągle ma znaczenie. Wsłuchują się w niego nawet środowiska protestanckie i ateistyczne. Gdy chodzi o kryzys imigracyjny, głos ten jest jednoznaczny: Merkel ma rację, przyjmujmy wszystkich.

Pomimo oczywistych gigantycznych problemów z masową imigracją niemieccy biskupi nadal uważają, że granice ich kraju powinny zostać całkowicie otwarte. Podkreślił to zajmujący się w episkopacie sprawami uchodźców Stefan Heße, arcybiskup Hamburga. Powiedział, że rozwiązaniem nie są ani mury i płoty, ani decyzja o przyjęciu tylko części imigrantów.

Zdaniem niemieckich biskupów Europa musi opracować wspólne rozwiązanie. Chodzi, naturalnie, o pomysł Urzędu Kanclerskiego: Imigrantów przybywających do Niemiec skierować do innych państw, takich, jak Polska, Węgry czy Francja.

Biskupi uważają, że nad takim rozwiązaniem powinny pracować lokalne episkopaty, apelując do rządów w swoich krajach o szersze otwarcie granic.

Problemów z kradzieżami, gwałtami i narzucaniem islamskiej wiary innym ludziom biskupi, oczywiście, nie dostrzegają. Zresztą nie tylko oni. Przewodniczący Bundestagu Norbert Lammert (CDU) w niedawnym wywiadzie dla Katolickiej Agencji Informacyjnej (KNA) był pytany, czy problemem nie jest integracja islamskich uchodźców.

„Kto przychodzi do Niemiec, musi wiedzieć, jakie reguły i wartości tu panują” – odparł.

Dopytywany, czy naprawdę realne jest, by setkom tysięcy islamskich młodych imigrantów te reguły i zasady wpoić, odpowiadał, że… trzeba „jasno wyłożyć” imigrantom, że muszą przestrzegać prawa.

Jak to zrobić? Tego niemieccy politycy z CDU nie wiedzą. Nie wiedzą też biskupi, a jednak zgodnym chórem zapraszają do kraju każdego prawie muzułmanina. Jak to się skończy?

hk