Synod Amazoński zajmie się kryzysem powołań i urzędami, które można przyznać w Kościele kobietom. Czy w przyszłym roku w Kościele katolickim rozpocznie się wielka rewolucja, polegająca na uznaniu żonatych księży oraz udzielaniu kobietom święceń diakonatu? Oba tematy – z różnych przyczyn – budzą olbrzymie kontrowersje.

Stolica Apostolska opublikowała w piątek kilkunastostronicowy dokument, w którym mówi się o tematach, jakie podejmie przyszłoroczny synod biskupów. Tekst pod tytułem "Amazonia: nowe drogi dla Kościoła i dla ekologii integralnej" w językach włoskim, francuskim, angielskim, hiszpańskim i portugalskimjest dostępny TUTAJ. Zgromadzenie biskupów zwołane przez papieża Franciszka ma pochylić się nad problemami Amazonii, stąd zwane jest potocznie w mediach Synodem Amazońskim. Odbywający się w październiku synod będzie jednak formalnie Zgromadzeniem Specjalnym Synodu Biskupów; wcześniej podobne zgromadzenia dla konkretnych regionów obradowały już wielokrotnie, począwszy od 1991 roku (dla Europy), a ostatni raz w roku 2010 (dla Bliskiego Wschodu). Tym razem, na gruncie Amazonii, w grę wchodzą przede wszystkim dwa tematy: zatrważający brak kapłanów oraz zniszczenie środowiska naturalnego. Drugi z tematów, choć może budzić pewne kontrowersje, nie ma tak fundamentalnego znaczenia dla życia Kościoła katolickiego, jak pierwszy. Przyjrzymy się zatem wyłącznie jemu.

Żonaci księża remedium na brak kapłanów?

Uwagę obserwatorów budzi raczej kwestia opieki duszpasterskiej nad katolikami w Amazonii. Jest faktem, że pozostają oni często bez możliwości przystępowania do sakramentów oraz udziału w mszy świętej. W Amazonii niewielu wiernych żyje często na olbrzymich terytoriach, gdzie parafie są od siebie oddalone tak bardzo, że nieliczni zresztą księża nie mają żadnej możliwości roztoczenia właściwej opieki duszpasterskiej.

Stąd pojawił się pomysł wyświęcania na kapłanów żonatych mężczyzn - tak zwanych viri probati. Chodzi o osoby dojrzałe, o potwierdzonej opinii, które miałyby wyjątkowo w Amazonii otrzymywać święcenia kapłańskie. Koncepcję tę lansuje między innymi bp Erwin Kräutler, pochodzący z Austrii wieloletni biskup Xingu w Brazylii, największej terytorialnie diecezji w tym kraju. Bp Kräutler rozmawiał o tej sprawie z samym Ojcem Świętym i według jego własnej relacji, natrafił na przychylność.

Jest rzeczywiście pewne, że papież nie odrzuca koncepcji wprowadzenia viri probati. W opublikowanym w marcu ubiegłego roku wywiadzie dla niemieckiego "Die Zeit" powiedział, że trzeba zastanowić się, czy viri probati to jakaś możliwość. Nieco później prefekt watykańskiej Kongregacji ds. Duchowieństwa, kardynał Bieniamino Stella, potwierdził fakt sprawdzania możliwości wprowadzenia viri probati w Amazonii oraz na niektórych wyspach Pacyfiku.

Co ciekawe, tematem zainteresowani są też duchowni w krajach zachodnich. Na przykład wiceprzewodniczący episkopatu niemieckiego bp Franz-Josef Bode powiedział, że jeżeli papież dopuściłby viri probati w Amazonii, to byłoby wskazane wprowadzić żonatych kapłanów także w Niemczech.

Kobiety w Kościele, czyli o diakonacie

Na viri probati jednak sensacje się nie kończą. W 16-stronicowym dokumencie watykańskim o Synodzie Amazońskim pisze się też bowiem wiele o kobietach. Kościół otóż, biorąc pod uwagę ich "centralną rolę" w życiu religijnym, ma zastanowić się nad tym, "jaki rodzaj oficjalnego urzędu może zostać przekazany kobietom".

Co może to oznaczać w praktyce? Wydaje się możliwe, że chodzi o... święcenia diakonatu. Bardzo niedawno prefekt watykańskiej Kongregacji Nauki Wiary kardynał-nominat abp Luis Ladaria opublikował artykuł na łamach "L'Osservatore Romano", w którym jednoznacznie odrzuca się możliwość udzielania kobietom święceń kapłańskich. Hierarcha przypomniał, że pozostaje i musi pozostać w mocy zakaz wyświęcania kobiet na księży, sformułowany wyraziście przez św. Jana Pawła II w liście apostolskim Ordinatio sacerdotalis z 1994 roku.

Co ciekawe jednak - i na co zwróciło uwagę wielu obserwatorów - w tekście artykułu abp. Ladarii nie ma ani jednego słowa na temat diakonatu kobiet. O możliwości wprowadzenia takiego urzędu mówi się już od dawna. Podstawą miałyby być diakonisy działające w Kościele starożytnym. Niektóre źródła pisane mówią bowiem o takiej posłudze, choć w istocie badacze nie wiedzą dokładnie, na czym rzecz miałaby polegać. Dziś jednak diakonisy mogłyby jakoby pełnić te same bądź podobne funkcje, co diakoni męscy. Na rzekomo możliwą ewentualność wyświęcania diakonis zwracał uwagę w ubiegłym roku choćby kardynał Gianfranco Ravasi, przewodniczący Papieskiej Rady Kultury. Z kolei sam papież Franciszek w roku 2016 zapowiedział powołanie specjalnej komisji do spraw zbadania diakonatu kobiet, tak na gruncie historycznym, jak i teologicznym.

Diakonat kobiet jako zwykła herezja

Jest jednak problem – i to wagi fundamentalnej. Kościół katolicki uczy wyraźnie, że święcenia kapłańskie są zarezerwowane dla mężczyzn. Nie jest to wynik jakiegoś kulturowego mizoginizmu, ale sama wola Boża, którą objawił nam nasz Pan Jezus Chrystus, do posługi apostolskiej powołując wyłącznie mężczyzn. We wspaniałej encyklice o kobietach Mulieris dignitatem św. Jan Paweł II stwierdza wyraźnie, że nasz Pan nie zrobił tego z przyczyn kulturowych, biorąc pod uwagę obowiązujące w czasach jego ziemskiego żywota warunki, ale z pełną wolnością własnej decyzji.

W Kościele katolickim jest tylko siedem sakramentów – jeden z nich tylko to sakrament święceń kapłańskich. Skoro diakon otrzymuje święcenia – to są to przecież święcenia kapłańskie, nierozerwalnie wręcz związane z prezbiteriatem, będące do niego niejako wstępem. Stąd wydaje się uzasadnione uznać, że jasno i jednoznacznie sformułowany zakaz św. Jana Pawła II święcenia kobiet obejmuje nie tylko prezbiteriat, ale również diakonat. Jeżeli byłoby inaczej i rzecz miałaby dotyczyć tylko prezbiteriatu, to czy nie należałoby dopuścić kobiety nie tylko do diakonatu, ale i do posługi biskupiej? To obrazuje absurdalność i manowce rozważań o diakonacie kobiet. Przypomniał o tym ostatnio z mocą kardynał Walter Brandmüller, wybitny niemiecki historyk Kościoła, nazywający postulaty święcenia kobiet – czy to na księży, czy na diakonisy – otwarcie mianem herezji.

Kolejna bitwa

W świetle powyższych faktów i rozważań Synod Amazoński rysuje się jako pole kolejnej bitwy o charakter Kościoła katolickiego. Nikt nie ma wątpliwości, że viri probati to koncepcja teologicznie możliwa, bo celibat nie wynika przecież bezpośrednio z Objawienia; zdaniem wielu wprowadzenie viri probati byłoby jednak dla Kościoła szkodliwe, odbierając kapłaństwu część jego szczególnego charyzmatu. Oczywiście, gdyby ograniczyć to do rzeczywiście wyjątkowych sytuacji, jak w Amazonii, nie byłoby żadnego wręcz problemu. Niestety „gorszy pieniądz wypiera lepszy” i jest więcej niż prawdopodobne, że rozmaitego rodzaju moderniści zaczną postulować pójście za ciosem i po pewnym czasie celibat w krajach zachodnich zwłaszcza po prostu zniknie. Jeszcze większe poruszenie wzbudza sprawa diakonatu kobiet. Zaznaczmy przy tym, że nie jest bynajmniej pewne, czy ten temat stanie się rzeczywiście przedmiotem zainteresowania papieża i biskupów na Synodzie Amazońskim; być może sformułowanie o „urzędach” mogących być przyznanymi kobietom dotyczy czegoś innego. Pozostaje jednak faktem, że w swoim liście abp Ladaria diakonatu kobiet nie wymienił, ale może to być zarówno wyrazem otwartości na diakonat, jak i zupełnie przeciwnie, jasnego zrozumienia, że diakonat to także święcenia kapłańskie, a zatem są dla kobiet wykluczone tak samo, jak prezbiteriat. Jedno jest pewne – Synod Amazoński śledzić będziemy z niezwykłą uwagą.

Portal Fronda.pl