Rosyjskie media wpadły w histerię po tym, jak Polska nie przywróciła małego ruchu granicznego z Rosją po lipcowym szczycie NATO i ŚDM. Powodów, by to zawieszenie zachować jest jednak bardzo dużo. 

Na niedawnej konferencji przedstawiciele MSWiA oraz Ministerstwa Finansów wykazywali, że wstrzymanie małego ruchu granicznego zmniejszy przemyt alkoholu i papierosów zza wschodniej granicy. Dziś szef MSWiA podał jeszcze jeden, nawet ważniejszy powód, dla którego zamknięcie granicy jest tak istotne dla ochrony naszego kraju. 

Podczas dzisiejszej konferencji prasowej, minister Spraw Wewnętrznych i Administracji Mariusz Błaszczak przyznał, że po zawieszeniu małego ruchu granicznego z obwodem kaliningradzkim niemożliwe stały się prowokacje rosyjskie na terenie Polski.

Minister Mariusz Błaszczak pytany był o to, dlaczego polski rząd utrzymuje zawieszenie umowy o małym ruchu granicznym, który został wprowadzony przed szczytem NATO i Światowymi Dniami Młodzieży. – Zawieszenie spowodowało, że niemożliwe są prowokacje rosyjskie w Polsce. W Pieniężnie przy pomniku bandyty sowieckiego generała Czerniachowskiego z Armii Czerwonej, który jest odpowiedzialny za wymordowanie Polaków z AK, grupa Rosjan ten pomnik oczyściła i zorganizowała przy nim manifestację mimo sprzeciwu lokalnych władz. Tego rodzaju prowokacje po zawieszeniu małego ruchu granicznego nie będą możliwe - mówił szef MSWiA.

Dodał, że jeżeli zmieni się sytuacja w Rosji, "to oczywiście możemy wrócić do małego ruchu granicznego (...) Nie bez przyczyny podczas szczytu NATO w Warszawie podjęta została decyzja o tym, że w Polsce będą stacjonowały wojska sojuszu, wojska amerykańskie. Wszyscy też doskonale wiemy o tym, co dzieje się za wschodnią granicą, wiemy o ataku rosyjskim na Ukrainie, o konflikcie, który na Ukrainie się przedłuża. Mamy też wątpliwości co do postawy władz obwodu kaliningradzkiego - powiedział Błaszczak.

daug/telewizjarepublika.pl