Droga miłości krzyża prowadzi niezawodnie do domu Ojca, do chwały zmartwychwstania – mówił bp Jan Zając w czasie liturgii stacyjnej w kościele św. Mikołaja w Krakowie.

Proboszcz parafii św. Mikołaja na początku Mszy św. zauważył, że rzymskim kościołem stacyjnym jest dziś bazylika św. Mikołaja w Więzieniu. Świątynia powstała w miejscu, w którym pewien człowiek został skazany na śmierć głodową, przed którą bohatersko uratowała go jego córka. – Może dlatego bazylikę św. Mikołaja wzniesiono właśnie w tym miejscu, bo biskup Miry też dyskretnie pomagał wszystkim potrzebującym – mówił ks. Józef Gubała.

W czasie homilii bp Jan Zając zwrócił uwagę na zasłonięty krzyż. – To przedziwny znak. Krzyż Chrystusa, którym znaczymy się każdego dnia, jest w centrum chrześcijańskiego pola widzenia – mówił biskup. Zaznaczył, że kto rozumie mękę Syna Bożego, ten zrozumiał kim jest Bóg i kim jest człowiek. Dodał, że Jezus objawia konieczność umierania jako warunek wywyższenia i chwały w zmartwychwstaniu, a ta prawda została przedstawiona w trzech obrazach w odczytywanym dziś w liturgii fragmencie Ewangelii wg św. Jana.

Pierwszym jest proces obumierania ziarna pszenicy rzuconego na ziemię uprawną. – Wyszydzony, ukrzyżowany Syn Boży został pogrzebany w grobie – dosłownie ukryty w ziemi, jak ziarno. To wszystko było dla Niego powodem chwały i zaowocowało w nas – mówił biskup.

Drugi obraz określa paradoks życia Chrystusa i życia człowieka, wiąże się z pojęciem miłości, która jest równocześnie nienawiścią pewnej treści życia. „Ten, kto miłuje swoje życie, traci je, a kto nienawidzi swego życia na tym świecie, zachowa je na życie wieczne”. – Przez śmierć na krzyżu dokonała się największa miłość do Boga i do ludzi – mówił bp Jan Zając podkreślając, że człowiek musi znienawidzić wszystkie obszary swojego życia, które są grzeszne i które prowadzą do grzechu. – Nie wolno nam tolerować zła w sobie, które sprzeciwia się świętości Boga i jest krzywdą wobec człowieka i krzywdzeniem samego siebie – dodawał biskup.

Trzeci obraz ukazuje Jezusa, który mówi: „Kto by chciał Mi służyć, niech idzie za Mną, a gdzie Ja jestem, tam będzie i mój sługa. A jeśli ktoś Mi służy, uczci go mój Ojciec”. – Duch służby, posłannictwa do końca, który najdoskonalej wyraził się w męce i śmierci na krzyżu sprawił, że doznajemy zbawienia – mówił biskup zaznaczając, że wierzący powinni być posłuszni Jezusowi i Jego Ewangelii, bo „sługa Jezusa powinien być tam, gdzie jest Jezus i iść za Nim do końca, czyli do granic cierpienia, męki i śmierci”.

Błogosławieni, którzy kochają krzyż, błogosławieni, którzy potrafią cierpieć i umierać, aby wyrazić posłuszeństwo woli Boga – mówił biskup. – Krzyż woła do nas, wzywa do siebie, nalega, abyśmy się go nie bali, bo w nim jest chwała już teraz, na tym świecie i z nim łączy się nadzieja życia wiecznego. Droga miłości krzyża prowadzi niezawodnie do domu Ojca, do chwały zmartwychwstania – podkreślał bp Jan Zając.

Diecezja.pl