Jeśli urzędnik wiesza krzyż, „jego przełożeni mogliby się zastanowić, czy ma on wystarczające kompetencje, by być funkcjonariuszem publicznym” - mówi dr Adam Bodnar, kandydat na Rzecznika Praw Obywatelskich.

Jakub Jałowiczor

- Przestrzeń instytucji państwowych powinna być wolna od wszelkiej symboliki religijnej – mówi Adam Bodnar w wywiadzie udzielonym Ewe Siedleckiej z „Gazety Wyborczej”. - Urzędnik, który taki symbol wiesza, w jakiś sposób przekracza dobre obyczaje i narusza zaufanie społeczne do bezstronności urzędu. Jego przełożeni mogliby się zastanowić, czy ma on wystarczające kompetencje, by być funkcjonariuszem publicznym.

W rozmowie pada więcej podobnych stwierdzeń. Kandydujący na stanowisko Rzecznika Praw Obywatelskich Adam Bodnar prezentuje się tam jako wyznawca poglądów skrajnej lewicy.

Bodnar już wcześniej opowiadał się za adopcją dzieci przez homoseksualistów, a teraz to potwierdza. Stwierdza, że szanuje Kościół, ale list biskupów nt. in vitro to jego zdaniem „straszenie parlamentarzystów”. W sprawie klauzuli sumienia aptekarzy nie chcących sprzedawać środków antykoncepcyjnych Bodnar stwierdza, że „decyzję, czy stosować określone środki, powinno się pozostawić przede wszystkim sumieniu klientów aptek”. Kandydat nie stawia kropki nad „i”, ale z wypowiedzi wynika, że wolałby, aby aptekarz nie miał prawa odmówić klientowi sprzedaży środków utrudniających poczęcie. Warto przypomnieć, że jako antykoncepcję sprzedają się w Polsce m.in. środki wczesnoporonne. Szacunek wobec sumienia nie obowiązuje też w przypadku nauczyciela odmawiającego uczenia dzieci o metodach unikania poczęcia.

- To osoba pełniąca funkcję publiczną – tłumaczy swój pogląd Adam Bodnar.

Prawnik broni (przynajmniej częściowo) twórców atakujących chrześcijaństwo. Przyznaje np. rację wyrokowi sądu uniewinniającemu Nergala, który podarł Biblię (według sądu nie obrażono uczuć religijnych, bo uczestnicy koncertu wiedzieli, jaki jest Nergal). Zdaniem kandydata na RPO wyrok jest słuszny, bo „chodziło o uczucia, czyli coś subiektywnego”. Za to dzieci poczęte obrony się nie doczekają.

- Ludzki embrion jest człowiekiem? - pyta Ewa Siedlecka.
- Nie – odpowiada rozmówca.
- A czym jest?
- Embrionem, który ma potencjał, by przekształcić się w płód, a potem w człowieka. Ale może też obumrzeć - co, jak wiadomo, dzieje się z większością embrionów w naturze – mówi Adam Bodnar, nie podając, skąd wie, że większość embrionów nie przeżywa.

- W polskim prawie embrion nie jest człowiekiem - podsumowuje wątek kandydat na szefa instytucji chroniącej ludzkie prawa. Jak rozumiem, na jego pomoc będą mogły liczyć osoby, które osiągnęły już odpowiedni wiek. Jaki? Tego nie wiem, bo dr Bodnar nie doprecyzował, kiedy dokładnie „płód przekształca się w człowieka”.

Swoją drogą, stwierdzenie, że embrion jest embrionem brzmi przekonująco.

Poza tym Adam Bodnar opowiada się za wolnością dyskusji na uniwersytetach. Tyle tylko, że ta wolność niektórym przysługuje jakby nieco mniej, niż reszcie. Wygwizdywanie Magdaleny Środy czy stalinowskiego zbrodniarza Zygmunta Baumana to już dla kandydata na RPO problem.

- Czym innym jest wyrażanie sprzeciwu, nawet głośne, które można potraktować jako wyraz czyichś poglądów, a czym innym zachowanie, które uniemożliwia prowadzenie debaty. W tej drugiej sytuacji powinny wkroczyć służby porządkowe i wyprowadzić osoby, które udaremniają całą imprezę – mówi Adam Bodnar. Tu znowu brak kropki nad „i”, ale kandydat na RPO nie wspomina, by przeszkadzały mu ewidentne szykany wobec osób, które w 2013 r. zakłóciły we Wrocławiu wykład byłego czekisty Zygmunta Baumana.

A na początku rozmowy prawnik opowiada o sobie. Tłumaczy, czemu porzucił pracę w kancelarii i został działaczem społecznym.

- Dostałem się na roczne studia na założonym przez George'a Sorosa Uniwersytecie Środkowoeuropejskim w Budapeszcie, którego ideą jest kształcenie ludzi z pokomunistycznej Europy do tworzenia społeczeństwa obywatelskiego – mówi. - Człowiek wraca stamtąd z pytaniem: co mogę zrobić dla społeczeństwa?

Odpowiedź jest prosta: znaleźć sobie jakieś inne zajęcie.