Choćbym nawet nie wiem jak ważyła słowa pisząc o wierze, czy Bogu i tak znajdzie się osoba, która przeinaczy ich sens. Jak można wyjaśnić niewierzącemu, czym jest wiara? Czasem odnoszę wrażenie, że lepiej od takich „antyklerykalnych dyskusji” odejść i wypełniać swoje codzienne obowiązki w myśl chrześcijańskiej zasady „cokolwiek czynicie, z serca wykonujcie” świadcząc, że żyje się w ten sposób dlatego, że jest się Dzieckiem Boga.

Idąc ulicą, mieć otwarte oczy na drugiego człowieka, bo może akurat potrzebuje pomocy. Nie mam tu na myśli jedynie bezdomnych.
Świadectwo poprzez bycie życzliwym, kulturalnym i serdecznym. Niby takie proste.

Jednak nie byłabym sobą, gdybym miała tylko uciekać.

Jeśli można niewidomemu opisać kolory porównując je np.: do świata zapachów, to może ateiście da się pokazać chociaż namiastkę szczęścia, które daje Bóg?

Jan Paweł II w 1987 roku mówił: „Pamiętam, że kiedy byłem młody, tak jak Wy, i czytałem Ewangelię, to dla mnie najsilniejszym argumentem za prawdziwością tego, co czytam, było to, że tam nie ma żadnej taniej obietnicy. Mówił swoim uczniom prawdę zupełnie surową: nie spodziewajcie się, żadne królestwo z tego świata, żadne siedzenie po prawicy i po lewicy w znaczeniu urzędów tego przyszłego, mesjańskiego Króla. Mesjański Król pójdzie na krzyż i tam się sprawdzi. Potem zmartwychwstanie, da Wam siłę, da Wam moc Ducha Świętego, że potraficie przed światem dawać świadectwo Temu Ukrzyżowanemu. Ale żadnej taniej obietnicy. Na świecie ucisk mieć będziecie. Mnie to bardzo przekonywało, ponieważ normalnie ludzie starają się pociągnąć innych obietnicami. Obietnicami, karierą, korzyściami: co Ci z tego przyjdzie, będziesz miał z tego to a to, a tamto... Rzeczywiście można tak pójść. Chrystus - nic z tego. To jest największy dar. To jest nieskończony dar - Eucharystia, Chrystus.„

Gdyby chrześcijaństwo było jednym wielkim oszustwem wymyślonym przez jakiegoś człowieka, wówczas zapewne obietnice raju byłyby również dość „ludzko” wyglądające. Mowa mogłaby być o bogactwie, dziewicach, które otrzyma się w ilości nieograniczonej, karierze itd. Tymczasem wizji Królestwa Bożego nie jest w stanie wymyślić człowiek.

Jak pisze Benedykt XVI w encyklice Spe Salvi „Jego królestwo to nie wyimaginowane zaświaty, umiejscowione w przyszłości, która nigdy nie nadejdzie; Jego królestwo jest obecne tam, gdzie On jest kochany i dokąd Jego miłość dociera” (n. 30)

Królestwo Boże jest tam, gdzie jest miłość. Kiedy modlimy się modlitwą „Ojcze nasz” i wypowiadamy słowa „przyjdź Królestwo Twoje” nie musimy się bać, że modlimy się o własną śmierć (a słyszałam i o takich obawach). Modlimy się o taką miłość, którą może dać tylko Bóg.

„Zważmy zysk i stratę, zakładając się, że Bóg jest. Rozpatrzmy te dwa wypadki: jeżeli wygrasz, zyskujesz wszystko; jeżeli przegrasz, nie tracisz nic. Zakładaj się tedy że jest bez wahania.„ - brzmi zakład Blaise Pascala, francuskiego filozofa, zawarty w jego dziele pt: „Myśli”.

Ja nie muszę się zakładać. Wierzę, że jest.

Karolina Zaremba