Tajemnica ludzkiej śmierci – spotkanie w Warszawie Falenicy

Centrum Arrupe oraz księgarnia przy Parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa w Warszawie Falenicy (ul. Narcyzowa 18) zapraszają na spotkanie z jezuitą, ojcem Wojciechem Żmudzińskim poświęcone śmierci i umieraniu pod tytułem „Tajemnica ludzkiej śmierci”. Spotkanie odbędzie się 8 listopada 2015 o godz. 18:45 po wieczornej Mszy św.

Ojciec Wojciech Żmudziński jest autorem wielu książek z dziedziny edukacji i duchowości oraz dwóch pozycji beletrystycznych. Podczas spotkania opowie o kulisach napisanego przed laty opowiadania "Mroczny bankiet popsutych zabawek, czyli medytacja o własnej śmierci". Poruszy także wiele pasjonujących zagadek i teologicznych koncepcji dotyczących śmierci i umierania, zada kilka trudnych pytań o życie po śmierci oraz zaprosi do dyskusji.

Zaproszeni są wszyscy, którzy w miesiącu listopadzie chcieliby pogłębić swoją refleksję o tajemnicy śmierci i wyzbyć się lęku przed umieraniem. Wstęp wolny.

 

MROCZNY BANKIET POPSUTYCH ZABAWEK

Kawałek skóry zdartej ze śledzia, kilka niedogotowanych ziemniaków, podpaska higieniczna, pudełko po papierosach, plastikowa butelka i rozerwana na kawałki Barbi. Przejechany kot, niezjedzone kotlety z pobliskiej restauracji i muchy – jedyne żywe istoty szukające tu miejsca dla swego potomstwa. Wczoraj znaleziono tu ludzkiego noworodka.

            Apostołowie śmierci – ze wszystkiego niezadowoleni – wyrzucają do kubła na śmieci wszystko, co niedoskonałe, popsute, zestarzałe, niechciane, wykochane. Czekają, aż się popsujesz albo zagapisz. Jeśli oni tego nie zrobią, jeśli nie wyrzucą cię albo nie spalą, to sama śmierć upomni się o ciebie. I choćbyś sobie przygotował najpiękniejszy nagrobek, pod nim będzie tylko zepsute ciało. Na cmentarzu, gdzie śmierć ucztuje, co się oszukiwać, jest całe mnóstwo popsutych ludzi. Za życia byli do nas podobni i jeśli ta książka mnie przetrwa, to czytając te słowa, możesz sobie pomyśleć o moim gnijącym ciele. Także i ty jesteś zaproszony na ten bankiet popsutych zabawek. Poświęć swój krótki czas pomiędzy żywymi dla żywych i nie przywiązuj się do życia, bo je stracisz.

            Ci którzy wierzą, że Boga nie ma, rodzą się i umierają tak samo jak wierzący w Jego istnienie. Zwłoki wierzących w Boga nie pachną, nie są świętsze od zwłok walczących ateistów, może trochę bardziej zawiedzione. Czyż dobre uczynki, spełniane za życia, nie powinny ustrzec bogobojnego ciała przed zepsuciem – ostateczną porażką? Czy ludzkie współczucie i wdzięczność wyrażana w mowach pogrzebowych jest wystarczającą nagrodą dla bezbożnych? Pożegnaliśmy ich jak przegranych i bojaźń nas ogarnia na samą myśl, że mogliby powrócić. Choć niejeden z nich ładnie za życia się ubierał, kupował prezenty na Gwiazdkę, kochał rodzinę i wiele dobra po sobie zostawił to jednak

 

Leży w tym brudzie, otoczony

Zgnilizną, kałem z każdej strony,

W smrodzie, plwocinach, nieczystości.

Miejże na wszystko to baczenie...

Spójrz, jak z wewnętrznych dróg, kanałów

Mazie cuchnące się pomału

Na zewnątrz ciała wydostają. (Pierre de Nesson)

 

...a gdyby wrócił do nas żywy, obmył się i uczesał, przeprosił i zaczął pachnieć lawendą? Gdyby któregoś dnia wrócił odleżawszy swe lata na cmentarzu i jak skazaniec zwolniony z galery stanął u naszych drzwi? Czy byłby traktowany inaczej niż popsuta już raz zabawka, wydobyta z kubła na śmieci?