- To nie jest żadna katastrofa. Takie rozwiązanie jest w wielu europejskich państwach, gdzie o tzw. komunizmie (jak to określają nas nasi przeciwnicy) w ogóle nie słyszano. Mam na myśli Danię, Szwecję, Finlandię, czy Wielką Brytanię. Tam nie ma komunizmu, a są pewne prerogatywy obywatela i jego oczekiwania w stosunku do państwa, które przymusowo zbiera podatki. - mówi portalowi Fronda.pl Bolesław Piecha, były sekretarz stanu w Ministerstwie Zdrowia, komentując zmiany Prawa i Sprawiedliwości w zakresie ubezpieczeń społecznych.

Portal Fronda.pl: „Tkwimy dzisiaj w zasadzie, w której uprawnionymi do korzystania z publicznej służby zdrowia są ubezpieczeni. A zatem pierwszym pytaniem, które stawia się choremu jest nie: co mu dolega, tylko czy jest uprawniony do korzystania z leczenia. Tak nie powinno być, bo nawet z perspektywy konstytucji, mamy zagwarantowane prawo do równego dostępu do świadczeń zdrowotnych finansowanych ze środków publicznych. Trzeba zmienić zasadę uprawnienia ze względu na ubezpieczenie na zasadę uprawnienia obywatelskiego” – zapowiedział minister zdrowia Konstanty Radziwiłł.

Bolesław Piecha: Jest to oczywiście kwestia realizacji konstytucyjnego prawa każdego obywatela do opieki zdrowotnej. Jest to także wykładnik programu dla służby zdrowia, który będzie realizowany przez Prawo i Sprawiedliwość. Wielokrotnie mówiłem o tym osobiście, że jest ogromny dysonans. Z jednej strony mamy zapis w konstytucji, że każdy z nas ma niezbywalne prawo, niezależnie od naszej sytuacji finansowej, do świadczeń opieki zdrowotnej, a z drugiej strony mamy warunek „ubezpieczonych”.

Mówiłem także o tym, że to próbowano obejść prawo. W związku z tym tworzono wszelkiego rodzaju katalogi – kto to jest „ubezpieczony”, czyli dziadek ubezpiecza wnuczka, wnuczek ubezpiecza pradziadka – różne kombinacje, by próbować temu sprostać. Okazało się, że ponad milion obywateli nie ma żadnego „podpięcia”.  Trzeba się z tym zmierzyć, a można to zrobić w taki sam sposób, jak realizowane są świadczenia polskiego ratownictwa medycznego – finansowanego z budżetu państwa. Mam zaszczyt uczestniczyć w spotkaniu zespołu powołanego przez ministra Radziwiłła, które będzie dotyczyć reform strukturalnych w opiece zdrowotnej, pod kątem dostępu Polaków do świadczeń zdrowotnych. Sądzę, że jest to słuszny kierunek.

Nie jest to jednak prosta sprawa, chociażby z tego powodu, że przez wiele lat tkwimy w tym nieszczęsnym wymiarze – najpierw potwierdź, że jesteś ubezpieczony, a potem dopiero zostaniesz zapytany, co ci dolega. To trzeba odwrócić. Kiedy przyjdzie Polak do lekarza zostanie przebadany, niezależnie od tego czy jest ubezpieczony, czy nie, ponieważ zakres świadczenia będzie płacił budżet państwa.

Brzmi to fantastycznie, szczególnie dla osób, które pracują na tzw. umowy śmieciowe…

 Dokładnie. Tym bardziej, że realizacja tego płatnika składek jest w Polsce niejasna. Można pracować na umowę zlecenie i składki powinny być odprowadzane, tyle tylko, że bardzo często robi to pracodawca. Niestety zdarza się, że pracodawca tego nie robi. Znamy wielu pracodawców, którzy mają ogromne zaległości do ZUS-u. ZUS jest pośrednikiem między płatnikiem a Narodowym Funduszem Zdrowia.

Powszechna jest sytuacja, w której osoba pracująca nie spełnia tego kryterium z powodu niedopatrzeń pracodawcy. Za to wszystko płaci z własnej kieszeni, ponieważ trudno jest dochodzić swoich praw od pracodawców.

Jak takie rozwiązanie wpłynie na budżet państwa? Czy Polskę stać na wprowadzenie uprawnienia obywatelskiego?

Jak jest teraz? Dość podobnie. Mamy pieniądze, które są przeznaczane na świadczenia opieki zdrowotnej, to jest coś, co nazywamy „składką”, czyli podatkiem. Jest to część podatku PIT, czyli podatku od dochodów osobistych. To nie są pieniądze z powietrza. Jest to odpis tego, co każdy z nas, pracujący, mający jakieś dochody, odprowadza w formie PIT-u. Ta część w wysokości około 8 procent jest dziś w gestii NFZ. Chcielibyśmy, żeby była w gestii rządu, ponieważ to rząd i parlament odpowiadają za realizację tego postulatu. W konstytucji nikt nie pisze, żeby za postulat równego dostępu odpowiadał Narodowy Fundusz Zdrowia. Jest to przekłamanie i niekonsekwencja pomiędzy konstytucją, naszymi uprawnieniami, a z tzw. „realem”. Real jest inny niż nasza konstytucja i trzeba to zmienić!

Kiedy możemy spodziewać się tych zmian?

Są zaplanowane na przełom 2017/2018 roku. Trzeba je dobrze przygotować – ogromne sprawy finansowe, ale także organizacyjne. Nie chcielibyśmy zrezygnować z kontrolowania sposobu realizacji tych środków finansowych. Musimy zmienić wiele rzeczy, ponieważ dzisiaj to Narodowy Fundusz Zdrowia jako biurokratyczna, omnipotentna struktura o wszystkim decyduje. Będą decydować wojewodowie, a odpowiadać będzie rząd i Sejm, czyli budżet państwa.

To nie jest żadna katastrofa. Takie rozwiązanie jest w wielu europejskich państwach, gdzie o tzw. komunizmie (jak to określają nas nasi przeciwnicy) w ogóle nie słyszano. Mam na myśli Danię, Szwecję, Finlandię, czy Wielką Brytanię. Tam nie ma komunizmu, a są pewne prerogatywy obywatela i jego oczekiwania w stosunku do państwa, które przymusowo zbiera podatki.

Rozmawiała Karolina Zaremba