W programie „Babiniec” (TVN24) Katarzyna Piekarska wyznała, że też została „poszkodowana” przez Janusza Korwin-Mikkego. Lider KNP w 2009 roku miał jej dać klapsa w pośladek.

„Wszystko działo się, o ile dobrze pamiętam, w trakcie ”Reality Shopka Show”, czyli spektaklu teatralnego z udziałem polityków. Stałam w kuluarach i rozmawiałam z kimś, a Janusz Korwin-Mikke podszedł i klepnął mnie w pośladek” – żaliła się na antenie TVN24 była posłanka SLD. Z kolei, w rozmowie z Gazeta.pl dodała, że w ten sposób Korwin-Mikke wymierzył jej karę. Za co?

Chodziło o wcześniejszą wypowiedź Piekarskiej w mediach, by nie podawać ręki liderowi Kongresu Nowej Prawicy po jego kontrowersyjnych słowach o niepełnosprawnym dziecku.

Piekarska (nomen omen) bije się teraz w pierś za to, że zignorowała tamto zachowanie lidera KNP. „Po samym klepnięciu byłam zdezorientowana i oburzona, z perspektywy czasu żałuję jednak, że nie nagłośniłam tej sprawy. Znajomi pytali mnie, czemu nie oddałam, ale aż boję się myśleć, jak wtedy zareagowałby Korwin-Mikke” – mówi zatrwożona.

Katarzyna Piekarska ocenia jednak to, co ją spotkało za nieistotne w porównaniu z tym, co Korwin-Mikke zrobił Boniemu. Jej zdaniem, to „przejaw chamstwa i brutalności”.

„Uważam, że na zbyt dużo pozwoliliśmy panu Korwin-Mikkemu” – konstatuje.

MaR/Dziennik.pl