- Gdyby to ode mnie zależało, po prostu bym przerwał emisję programu. Chcę powiedzieć prezesowi Braunowi, żeby miał odwagę być wiernym tradycjom, z których wyrósł.Tradycjom swojej rodziny, która nigdy nie miała wątpliwości, po której stronie należy się opowiedzieć. To wymaga pewnej wielkości, żeby uznać swój błąd, powiedzieć, że zrobiło się źle, że muszę się poprawić. Ale nie sądzę, żeby prezesa Brauna nie było na to stać. No, chyba że znaczenie pieniędzy, wygoda zasłaniają inne wartości - mówi bp Mering. 


Biskup Mering, który jako pierwszy udzielił odważnego wsparcia protestującym przeciw zachowaniu władz TVP świeckim, podkreśla, że patrząc co się dzieje nie mógł milczeć, nie mógł  nie wyrazić sprzeciwu. Bo to nie tylko antychrześcijańskie, to po prostu nieludzkie. Ujawnia, że wśród wielu listów jakie otrzymuje, są także groźby pod jego adresem.


Warto też zwrócić uwagę na to, jak biskup włocławski odczytuje cel promocji satanizmu, który jest przecież czystym złem, którego wyznawcy pokazują z lubością okrutne sceny np. zaszywania malutkim dzieciom ust:


- Tu chodzi o - cytując Nietzschego - próbę totalnego przewartościowania wszelkich wartości. To jest kontynuacja tego, co zaczęło się w renesansie, potem była ta ponura Rewolucja Francuska. I kolejne rewolucje. One wszystkie były antychrześcijańskie, na sztandarach wybijały zarzut, że Kościół rzekomo ogranicza człowieka, nie pozwala mu być panem świata. Ale co robiły, jaki los, jakie piekło gotowały człowiekowi one same? Jak żyli ludzie w świecie, w którym wykreślano Boga? Sami to niedawno przeżywaliśmy. Kościół o tym musi mówić. Nie może bez przerwy, jak to ma miejsce po Soborze Watykańskim II, przepraszać. To nie jest właściwa droga. Nie można się bić nieustannie w piersi - kontynuuje duchowny. 


Oceniając de facto akceptujące promocję satanizmu wypowiedzi księdza Adama Bonieckiego z "Tygodnika Powszechnego" biskup Mering podkreśla, że odebrał wiele telefonów od osób świeckich w tej sprawie.


- Oddaję szacunek księdzu Bonieckiemu za to, co kiedyś wnosił w swoich książkach. Ale tu nie mogłem milczeć. Nergal nie potrzebuje obrony ze strony duchownych. On sobie doskonale poradzi. Mówią, tak też twierdzi "Tygodnik Powszechny", że zrobiłem temu sataniście reklamę, że dzięki nam zarobił pieniądze. Nie zgadzam się z tym poglądem. Bo gdyby nie nasze głosy, wielu ludzi nie miałoby pojęcia, że Kościół mówi NIE, że nie daje zgody na takie zachowania. Stare powiedzenie, bardzo mądre,  głosi: qui tacet, consentire videtur. Kto milczy, ten zdaje się zezwalać - konstatuje bp Mering. 


Duchowny podkreśla również, że promowany satanista przez swoją muzykę, przez treści zawarte w swoich piosenkach propaguje nienawiść. Próbuje też upokorzyć chrześcijan. Nie można więc mówić o rozdzieleniu postaci na tę w TVP i tę na wulgarnych występach.


eMBe/UważamRze