Niejasne stwierdzanie w adhortacji apostolskiej Amoris laetitia powodują ,,moralną i dyscyplinarną anarchię w życiu Kościoła'', ocenia kazachski biskup Athanasius Schneider.

Hierarcha w rozmowie z portalem ,,OnePeterFive'' mówił między innymi o usunięciu z hiszpańskiej uczelni profesora Josefa Seiferta, który krytykował adhoratcję Amoris laetitia, co nie spodobało się arcybiskupowi Granady. ,,Kara nałożona na profesora Seiferta jest nie tylko niesprawiedliwa, ale obrazuje ucieczkę od prawdy, odmowę obiektywnej debaty i dialogu, podczas gdy jednocześnie głosi się kulturę dialogu jako priorytet w życiu Kościoła naszych czasów'' - podkreślił biskup.

Jak dodał Schneider, fundamentem Kościoła jest prawda Ewangelii, jednak dziś ci, którzy stają w jej obronie i odważnie ją głoszą, często są ,,klasyfikowani jako wrogowie jedności'', tak jak stało się to ze świętym Pawłem.

Biskup podkreślił, że nie należy obawiać się krytyki nauczania papieża Franciszka, bo papież jest przecież wyłącznie sługą Kościoła. ,,Jest pierwszym, który powinien w przykładny sposób być posłusznym wszystkim prawdom niezmiennego i stałego Magisterium. Jest tylko administratorem, a nie właścicielem katolickich prawd'' - powiedział.

Stąd papież musi zachowywać pełną wierność Słowu Bożemu. Gdy papież toleruje szerzące się błędy i nadużycia, powiedział Schneider, biskupi nie mogą zachowywać się jak jego ,,służalczy podwładni''.

Kazachski hierarcha przypomniał też kryzys ariański, gdy większość Kościoła, z biskupem Rzymu włącznie, odeszła od zdrowego nauczania, wybierając błędy. Wkrótce okazało się, że wierność Chrystusowi zwyciężyła. Stąd nie można poddawać się i dziś, nawet, jeżeli broniąc niezmiennego Magisterium spotyka się z marginalizacją.

mod/life site news