Czytałem wywiad, jakiego o. Paweł Kozacki udzielił „Gazecie Wyborczej”. W rozmowie poruszono wiele różnych kwestii. Myślę, że warto już na samym początku zauważyć, iż w dużej mierze to pytania są nośnikiem emocji. Zagajanie, czy istnieje ideologia gender albo czy ks. Oko jest kibolem to pytania mocno prowokacyjne. Odpowiedzi nowego prowincjała dominikanów są moim zdaniem spokojne, wyważone.

Jedna rzecz faktycznie jest kontrowersyjna, kiedy mowa o adopcji dzieci przez pary homoseksualne. Pada pytanie, czy o. Kozacki zgodziłby się na to, na co ten odpowiada, że nie protestowałby. Argumentował, że w konkretnej sytuacji dobro dziecka może być ważniejsze niż zasada. Po części, nie sposób nie zgodzić się z dominikaninem. To prawda – dobro dziecka jest zawsze wartością nadrzędną, aczkolwiek w tym miejscu pojawia się możliwość nadinterpretacji. Popatrzmy na tą rozmowę spokojnie.

W wywiadzie przede wszystkim widać osobowość o. Pawła Kozackiego. To człowiek spokojny, ale taki, który nie boi się mówić prawdy. Spójrzmy na cały kontekst jego wypowiedzi, łącząc je z tymi deklaracjami, które padają na końcu. Dominikanin przyznał, że sam ma pewną trudność przekazywania nauki Kościoła tym ludziom, którzy cierpią. Niewątpliwe, niemożność posiadania własnego dziecka jest wielkim cierpieniem. Homoseksualizm również. I o tym właśnie mówi zakonnik. Przyznaje, że nie potrafi czasem przełożyć nauki Kościoła na mowę, która przekona cierpiącego człowieka. Widać w tym dramat człowieka, który pragnie głosić Ewangelię, ale spotyka się z rzeczywistością człowieka, który mam w tym wszystkim trudności. Nie wyobrażam sobie, aby nie zgodzić się tu z o. Kozackim.

Jedną stroną są publiczne wystąpienia duchownych , także w mediach, gdzie nie ma dyskusji, podajemy informację, że nauka Kościoła jest w danej materii taka, a nie inna, zaś drugą – weryfikacja tego w życiu, czyli spotkanie z konkretnym człowiekiem. Widać, że o. Kozacki jest duszpasterzem, spotyka się z ludźmi.

Oczywiście, na hasło aborcja, można usłyszeć jedynie tyle, że o. Kozacki ją popiera. A tak przecież nie jest. To, że nie jest w stanie potępić kobiety, która dokonała aborcji, nie oznacza, że opowiada się za zabijaniem dzieci. On spotyka się z człowiekiem, który cierpi. Jeśli przychodzi do niego kobieta i rozmawia o dokonanej aborcji, to nie ma wątpliwości, że ona cierpi. Wydaje mi się, że Tomek Terlikowski zbyt pochopnie ocenił wywiad z o. Kozackim i nieco emocjonalnie zareagował na hasła „Gazeta Wyborcza”, ideologia gender, homoseksualizm, związki partnerskie. To spowodowało, że nie wgryzł się w całość, nie spróbował zrozumieć dominikanina. Mam wrażenie, że chyba nie zdążył do końca doczytać, a już pisał komentarz. O. Kozacki mówi przecież, że w 100 proc. zgadza się z nauką Kościoła, że ona się nie zmieni, etc. To naprawdę bardzo szczere wyznanie duszpasterza, który czasami spotyka się ze swoją bezsilnością wobec pewnych sytuacji.

Nie odniosłem też wrażenia, jakoby o. Kozacki relatywizował naukę Kościoła. Mówi o potępieniu grzechów, o tym, że związki partnerskie nie mogą być zrównane z małżeństwami. Tu jest kwestia interpretacji. Przecież zauważa, że postulaty środowisk LGTB nie kończą się na legalizacji związków partnerskich, ale idą dalej, wyraźnie mówi, że nie popiera tych żądań. Nie dopatrzyłem się więc relatywizmu w wypowiedziach o. Pawła. Proszę zobaczyć, że dziennikarka pyta o. Kozackiego, dlaczego adopcja dzieci przez pary jednopłciowe jest zła. Przecież nie stawiałaby tak pytania, gdyby zakonnik uważał, że są dobre! O. Kozacki wyraźnie podkreśla, że optymalnym modelem rodziny jest ta, tworzona przez ojca i matkę.

Gdybym skupił się na interpretacji tej rozmowy przez Tomka Terlikowskiego, miałbym wrażenie, że w zakonie dominikanów dzieje się dramat. Kiedy czytam wywiad w całości, spokojnie, merytorycznie, okazuje się, że wcale tak nie jest.

Not. MBW