Portal Fronda.pl: Wczorajsze głosowanie ws. wotum zaufania dla rządu przyniosło wiele zaskoczeń, ale chyba największe padło ze strony posła Johna Godsona z Polski Razem, który nie tylko poparł rząd, ale jeszcze stwierdził, że tak właśnie zrobiłby Pan Jezus. W swoim uzasadnieniu parlamentarzysta przywołał także ewangeliczną scenę, kiedy do Jezusa przyprowadzono cudzołożnicę. "Jezus zadał jej oskarżycielom pytanie "Kto z was jest bez grzechu, niech rzuci pierwszy kamień". Miałem dylemat jak postąpić wiedząc, że ta decyzja może wpłynąć na moją dalszą aktywność polityczną, w tym jej zakończenie. Ale zadając sobie pytanie, co zrobiłby Jezus - nie miałem już wątpliwości" – napisał poseł Godson. Serio, Pan Jezus zagłosowałby za Tuskiem? Można mieć w ogóle taką pewność?

Marcin Radomski OFM Cap: Zacznijmy od tego, że pod względem politycznym poseł John Godson się skompromitował. Co więcej, jego wytłumaczenie, które zamieścił na Facebooku to nie tylko lekka, ale nawet gruba przesada. Równie dobrze, ja mogę powiedzieć, że "Pan Jezus nie zagłosowałby za wotum zaufania dla rządu" i co? To też byłoby nieuzasadnione, bo przecież Jezus wyraźnie powiedział "Oddać cesarzowi to, co cesarskie, a Bogu to, co boskie". Poseł Godson dokonał swojej ewaluacji, ocenił sytuację. Ale to, że chce swoją decyzję usprawiedliwić w ten sposób, powołując się na Jezusa, to już inna rzecz.

Abstrahując nieco od posła Godsona, czy mówienie, że "Jezus na moim miejscu by tak zrobił" jest w ogóle chrześcijańską postawą? Czy to nie jest pewien owoc pychy? Przecież tak można uzasadnić właściwie każdą decyzję...

 Dokładnie tak. W ten sposób można usprawiedliwić każdą decyzję, wszystko. Trzeba się kierować ewangelicznymi wartościami, ale mówienie, że Pan Jezus postąpiłby tak czy inaczej... No chyba, że poseł Godson jest rzecznikiem prasowym Pana Jezusa, to mógłbym się zgodzić. Sądzę jednak, że nie jest, więc proszę, by nie usprawiedliwiał swoich czynów w taki sposób. Tak nie można funkcjonować.

A jak można?

Według nauki Ewangelii, która pozwala nam oceniać, co jest dobre a co złe. Jeżeli widzimy fałsz, kompromitację rządzących, to trudno to usprawiedliwiać nauką Pana Jezusa. W dodatku, mówienie, że Pan Jezus poparłby takich polityków... Przede wszystkim Pan Jezus nie brałby udziału w takim głosowaniu, to podstawowa sprawa. Nie mieszałby się w ten sposób do życia politycznego. Wyraźnie powiedział, że trzeba Bogu oddać to, co boskie, a cesarzowi – co cesarskie. Jezus nie wchodził w polityczne spory. Na pewno nie byłby posłem i nie głosował za tym, czy innym rządem. Już tutaj poseł Godson mija się z sensownością swojej wypowiedzi.

Ale John Godson jest posłem, więc ma obowiązek głosować. Jest też chrześcijaninem, więc chce się kierować ewangelicznymi zasadami. Co tu zazgrzytało, że wyszło zupełnie na opak?

Nie znam posła Godsona, więc nie wiem, co zawiodło w jego decyzji i ocenie sytuacji. On ma oczywiście prawo do swoich opinii. Jeśli uważa, że rząd Tuska jest godny zaufania, ma do tego prawo, nikt mu go nie odbiera. Jest człowiekiem wolnym, to jego decyzja. Mam tylko nadzieję, że jego pogląd na rząd Tuska nie jest tożsamy z poglądem całej partii Polska Razem...

A kiedy w ogóle można powiedzieć, że "Pan Jezus by tak postąpił"? Czy są takie sytuacje, kiedy można mieć taką pewność?

Jeśli człowiek postępuje według wszystkich zasad ewangelicznych, podstawowej zasady czynienia dobra, prawdy i miłości, to nie ma problemu. Ale jest tu też pewne niebezpieczeństwo, że moje postrzeganie dobra i miłości, hierarchia wartości może być wypaczona. To zupełnie jak tutaj. Rządzący zamiatają prawdę pod dywan, unikają odpowiedzialności, kłamią... Jeśli to według posła Godsona jest ewangeliczne, to ja nic na to nie poradzę, takie jest jego rozumienie. To już nawet nie człowiek wierzący, ale każdy rozsądnie myślący, człowiek racjonalny potrafi poukładać w całość pewne fakty i podjąć decyzję. Tłumaczenie tego Panem Jezusem jest bzdurne.

Jednym słowem, nie ma co wycierać sobie Panem Jezusem swoich politycznych decyzji.

To podstawa, fundamentalna zasada. Nie wchodzimy w taką relację, bo to jest upolitycznianie Pana Jezusa. Bez względu na to, czy robi to prawica, czy lewica. To niewłaściwe. Opieranie się na wartościach chrześcijańskich i kierowanie się nimi w swoim życiu, podejmowanie decyzji politycznych w oparciu o wartości chrześcijańskie jest właściwie. Ale usprawiedliwianie swoich wątpliwych decyzji, działanie niejako wstecz, jest niewłaściwe.

Rozm. MaR