Marta Brzezińska-Waleszczyk: Czy doświadczył Brat w ostatnim czasie pewnej niechęci albo nawet agresji, która wcześniej się nie zdarzała?

Br. Marcin Radomski OFM Cap: Niestety, tak. Kilka dni temu, 13 października odprawialiśmy wieczorną Mszę świętą. Było nabożeństwo fatimskie i procesja na zewnątrz kościoła. Kiedy szliśmy z procesją wokół kościoła, grupka osób – nie wiem dokładnie kto, bo było ciemno – na cały głos wrzeszczała „pedofile!”. To było bardzo przykre. Rzucanie takich haseł, oskarżeń wobec kogoś, kto jest całkowicie niewinny a jego jedyną „zbrodnią” jest noszenie habitu, jest bolesne. Nie sądzę, żeby podobne sytuacje miały miejsce w środowiskach nauczycieli, lekarzy czy dziennikarzy. Nie spotkałem się z sytuacją, aby na widok dziennikarza czy aktora ktoś krzyczał „pedofil!”.  

Jak Brat reaguje w takich sytuacjach?

A jak można reagować? Nie reaguję, po prostu. Przede wszystkim dlatego, że te oskarżenia nie są pod moim adresem. Nie ja jestem adresatem zwrotu „pedofil”, więc nie odpowiadam na agresję. To nie jest właściwy moment, by się takimi rzeczami zajmować. Tak naprawdę, kiedy podejdzie się i porozmawia z ludźmi, którzy wykrzykują takie wyzwiska, to okazuje się, że oni wcale tak nie myślą. Miałem raz taką sytuację. Podszedłem do człowieka, który rzucał obelgi w moim kierunku i zapytałem go, czy mnie zna. Oczywiście odpowiedział, że nie, więc zapytałem, dlaczego mnie wyzywa. „Przecież mnie nie znasz”. „No tak, rzeczywiście”. Ale przecież nie będę biegał za każdym, kto mnie wyzywa. A szczególnie, kiedy idę w procesji.

Ma Brat poczucie, że takie sytuacje są prostą konsekwencją mielenia od kilku tygodni w mediach tezy, że Kościół to siedlisko pedofilii?

Do tej pory nigdy nie słyszałem takich wyzwisk. Jestem przekonany, że ma to związek z tą całą medialną nagonką.

Czy da się coś zrobić, aby zapobiec takim sytuacjom, aktom agresji? Rozumiem, że to sprawa także nas, wiernych...

Właściwie, to nic nie można zrobić. Tłumaczą się tylko winni, a ja nie mam zamiaru tłumaczyć się z czegoś, czego nie zrobiłem. Fałszywie rzucane oskarżenie przewidział już Pan Jezus, mówi o tym Ewangelia. Ja więc w ogóle nie wchodzę w dyskusję z takimi obelgami, nie tłumaczę się z czegoś, za co nie jestem odpowiedzialny. Chciałbym jednak zaapelować do wszystkich środowisk medialnych, aby mieli świadomość, że słowa, które wypowiadają i tematy, które poruszają mają wpływ na to, co się dzieje. Niech dokładnie przeanalizują sprawę zanim rzucą oskarżenia ogólne, typu „księża to”, „Kościół to”, „dziennikarze to”... Jeżeli nawet mówimy o jakiejś grupie, to nie wolno nam utożsamiać jednego wydarzenia z całością środowiska. To tak, jakby na podstawie jednego głupiego zachowania Polaka za granicą powiedzieć, że wszyscy Polacy to... Apeluję do dziennikarzy, aby uczestniczyli w poszukiwaniu prawdy, a nie tworzeniu sensacji.

Rozmawiała Marta Brzezińska-Waleszczyk