Brat Elia to człowiek postawiony jako bardzo mocny znak. Spotkaliśmy się kilkakrotnie. Pamiętam to do dzisiaj. Przedostałam się do zakrystii, a tam siedzi skromny człowiek i obok puste krzesło. Pokazuje na mnie - chodź, to krzesło czeka na ciebie. Wiedziałam, że ma dar widzenia w ludzkich duszach. Usiadłam i byłam zauroczona jego prostotą, skromnością i przepięknym spojrzeniem. Miałam wrażenie, że nie patrzył na mnie brat Elia, tylko, że patrzył na mnie ktoś inny - opowiadała dziennikarka Joanna Bątkiewicz - Brożek w programie ,,Temat dnia'' Salve Tv.

- Wiedziałam, że nie ma sensu o niektóre rzeczy pytać, bo on był takim żywym świadectwem - dodawała

- Był czwartek wieczór, dobrze po 22:00, spontanicznie krzyknęłam - jak to? Stygmat! Żywy Stygmat! Co piątek Brat Elia współuczestniczy w męce Chrystusa. Widok tego stygmatu, który był wielkości pestki z brzoskwini, w środku żywa krew, stawia człowieka na nogi. Oczywiście wierzymy w obecność Żywego Chrystusa, ale to uświadomiło mi to, że męka Chrystusa nie zakończyła się dwa tysiące lat temu, tylko trwa - podkreślała dziennikarka

Jak zaznaczyła, "sprawę jego stygmatów bada dzisiaj Kongregacja ds. świętych".

- Brat Elia jak mówi, cały Kościół milknie. Są niesamowite emocje, bo on mówi tak, jak Pan Jezus. Czułam także oszałamiający zapach róż, który unosił się z jego stygmatów w piątek - mówiła Bątkiewicz - Brożek

- On wzywa do bardzo prostych rzeczy. Do modlitwy, Eucharystii i do zawierzenia się Matce Bożej - podsumowała.