W czasie centralnych obchodów Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych były prezydent Bronisław Komorowski poczuł przemożną potrzebę wylania swojego żalu w zaprzyjaźnionych mediach.  Wystąpił w „Faktach po faktach” w TVN24 w swoim najlepszym stylu „dobrego wujka”. Na początku rozmowy poinformował, że nie został zaproszony na obchody Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych, ale w sumie to wcale się nie dziwi. Bronisław Komorowski przyznał, że inicjatywa ustanowienia takiego dnia wyszła od prezydenta Lecha Kaczyńskiego, zaś on ją kontynuował. Zaznaczył, że z jego kancelarii wyszła też ustawa zezwalająca na prace Fundacji „Łączka”. Dalsza część rozmowy była utrzymana w starym stylu. Były prezydent bił na alarm, że rząd PiS chce zawłaszczyć pamięć o Niezłomnych, jednak jest to z góry skazane na niepowodzenie. Nie zabrakło miejsca na pochwalenie się swoją działalnością opozycyjną- zdaniem prezydenta Komorowskiego ten, kto nie „dostał pałką”, nie może wiedzieć nic o walce o Wolną Polskę. Komorowski aresztowany został już w grudniu 1971.

Oczywiście były prezydent skomentował również sprawę akt znalezionych w mieszkaniach przywódców PRL i nie obyło się bez złotych myśli w jego dobrze nam już znanym stylu: widzowie mogli dowiedzieć się, że „Nie sposób przeszukać całej Polski” oraz, że „nie grzebie się w pamiątkach rodzinnych”, więc dokumenty były poszukiwane nieprawnie. 

Prezydent Komorowski wyznał również, że nie wyklucza pojawienia się na którymś ze zgromadzeń Komitetu Obrony Demokracji, gdyż „ciągnie go tam serce”. Zapytany przez Grzegorza Kajdanowicza o obecność byłej pierwszej damy na marszach KOD-u potwierdził, że jego rodzina i przyjaciele uczestniczą w tych wydarzeniach od dawna, zaś do najmłodszych obrońców demokracji przed krwawym kaczyzmem należą wnuki byłego prezydenta. 

<<< NIEZBĘDNIK NA POCZĄTEK DNI OSTATECZNYCH . ZOBACZ! >>>

Podjęcie konkretnej inicjatywy w celu upamiętnienia żołnierzy podziemia niepodległościowego, jak wczorajsza konferencja poświęcona otwarciu Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL, nie jest jeszcze zawłaszczaniem pamięci o bohaterach. Myślę, że warto przypomnieć byłemu prezydentowi, że również jego opcja polityczna próbowała zawłaszczać część historii Polski, choć nieco bardziej współczesnej, niż życie i działalność Żołnierzy Niezłomnych. Mowa tu o „Solidarności” i narzucaniu Polakom niemal nabożnej czci wobec pewnych jej działaczy, innych skazując na zapomnienie lub wręcz oczerniając. Warto prześledzić losy Anny Walentynowicz czy Andrzeja Gwiazdy i skonfrontować to z tym, jak wiedzie się w „Wolnej Polsce” Henryce Krzywonos, której największą zasługą był tak naprawdę atak na Jarosława Kaczyńskiego podczas jednej z konwencji wyborczych Bronisława Komorowskiego w 2010 roku. Wcześniej młodzi ludzie wiedzieli, że „była taka pani, chyba działała w „Solidarności”...” Po wyborach prezydenckich zyskaliśmy kolejną Jedyną Słuszną Bohaterkę, która najpierw zatrzymała tramwaj, a następnie- strasznego prezesa PiS. Żadna z legend „Solidarności” nie odniosła się do 17 pytań Anny Walentynowicz w liście do Lecha Wałęsy, mało tego współzałożycielka NSZZ „Solidarność” była później przez tych „dobrych” bohaterów przedstawiana jako paranoiczka. Podobnie rzecz ma się z bohaterami Powstania Warszawskiego- śmierć jednego z nich, o bardzo ciekawym zresztą życiorysie, opłakują do tej pory członkowie Komitetu Obrony Demokracji, podczas gdy bohaterka powstańczej piosenki „Sanitariuszka Małgorzatka” umierała w zapomnieniu i nędzy. Aby zostać bohaterem wystarczy widocznie popierać odpowiednią władzę. 

Janina Jaszczuk