Tomasz Wandas, Fronda.pl: Media podają, że sądy czeka prawdziwa rewolucja po przegłosowaniu w środę w Sejmie dwóch ustaw o sądownictwie? Jak jest natomiast zdaniem Pana Redaktora, czy faktycznie można mówić o takiej rewolucji?

Bronisław Wildstein: Nie wiem czy można nazwać to rewolucją, na pewno można mówić o gruntownych zmianach. Ustawa ta otwiera szansę na to, że w końcu poprawi się funkcjonowanie polskiego wymiaru sprawiedliwości.

A głównie?

Przede wszystkim mamy nadzieję, że uda się go „uobywatelnić” to znaczy, że zostanie on związany z suwerenem, z narodem. Tak, jak naród był dotychczas traktowany przez prawników, a zwłaszcza przez sędziów, nie powinno mieć w ogóle miejsca. Ta „kasta” sprawiała dotychczas wrażenie, że wymiar sprawiedliwości, prawo jest ich własnością. Z tej patologicznej sytuacji rodziły się inne, które były coraz to bardziej kompromitujące dla całego ich środowiska.

Czy przegłosowanie tych ustaw zmieniło na dobre stary układ sił w Krajowej Radzie Sądownictwa?

Miejmy nadzieję, że tak. Trzeba jednak jeszcze trochę poczekać na efekty. Konkrety są przed nami, teraz pojawiła się na to szansa. Musimy zdać sobie sprawę, że to, w jaki sposób został zbudowany wymiar sprawiedliwości w Polsce po upadku komunizmu, woła o pomstę do nieba. Był to system, który nie miał niczego wspólnego z jakąkolwiek kontrolą zewnętrzną.

To jak było?

 Była to – jak to sami sędziowie mówili – domena kasty. A nawet nie samej kasty, a raczej oligarchicznej elity tej kasty. Rządziły pewne gremia dominujące, które samowolnie decydowały o tym, co się dzieje i jak ten wymiar sprawiedliwości wygląda.

Sędziowie nie odpowiadali praktycznie za nic, ponieważ dyscyplinarne ciała w ogóle nie funkcjonowały. Naiwnością było sądzenie, że środowisko to dokona wewnętrznego samooczyszczenia. Wymiar Sprawiedliwości nie był w ogóle efektywny, co sprzyjało rozwinięciu w jego kręgach korupcji, a nawet dokonywaniu czynów przestępczych przez samych sędziów.

W Polsce został zaburzony fundamentalny podział na który powołują się obrońcy status quo, to znaczy trójpodział władzy na władzę ustawodawczą, wykonawczą i sądowniczą. Tutaj sędziowie uzurpowali sobie i dalej uzurpują prawo do tego, aby kontrolować bez reszty pozostałe władze. Jeżeli mamy taką władzę, która jest w stanie kontrolować inne, to znaczy to, że jest wobec nich nadrzędna. Z kolei w takim przypadku trzeba by było powiedzieć, że nie mamy do czynienia z żadną demokracją, niestety tak zaczęło to wyglądać w Polsce, zwłaszcza, że ci sędziowie, którzy wyrośli z PRLu byli dotychczas jednostronni.

Reforma sądów w Polsce to nie tylko reforma wymiaru sprawiedliwości, ale jest to próba w ogóle odbudowy demokracji.

 

Dziękuję za rozmowę.