Trzeba być gotowym na każdy scenariusz

Nie chcę nikogo straszyć, z natury jestem niepoprawnym optymistą, ale nad całą Europą zbierają się chmury i musimy być gotowi na każdy scenariusz. Musimy być gotowi, by minimalizować zagrożenia i ewentualne straty. Fala terroryzmu już dotknęła Polskę. Zginęły trzy nasze rodaczki zabite przez muzułmańskich ekstremistów. Kłamstwa europejskiej, a szczególnie niemieckiej propagandy o rzekomych szaleńcach niezwiązanych z islamistami, tego nie zmienią. Oczywiście większość muzułmanów nie ma z tym nic wspólnego, ale to nie zmienia faktu, że w ich religii i w ich społecznościach rodzi się zagrożenie dla światowego pokoju i dla osobistego bezpieczeństwa każdego z nas. Po ich stronie jest więc największy obowiązek walki z terroryzmem. Musimy być gotowi na to, że ta straszna fala dojdzie również do naszych granic. Trzeba mieć w gotowości nie tylko służby, lecz także cały projekt zwalczania tej zarazy.

Drugim wielkim zagrożeniem jest rosyjska polityka imperialna. Jeżeli od lat nawołuję do porozumienia z narodami Europy Środkowej, to nie dlatego, że przestałem widzieć problemy czy nawet zbrodnie, jakie podzieliły nasze narody, lecz dlatego, że nie mamy innego wyjścia. Atomizacja Polaków, Ukraińców, Litwinów czy Węgrów doprowadzi do tego, że będziemy połykani przez moskiewskiego potwora bez możliwości obrony. Sprawę Wołynia trzeba było dawno wyjaśnić i potępić zbrodniarzy. To, iż robimy to dokładnie wtedy, kiedy jest to wygodne dla Rosjan, świadczy o słabości polskiej i ukraińskiej polityki. Rosjanie kawałek po kawałku przejmują narrację w polskich mediach, szantażując świeżo nawróconymi patriotami. Widzę, jak coraz więcej ludzi daje się nabierać na tę propagandę i dla świętego spokoju zachowuje się tak jak zachodnie elity wobec muzułmanów. Tamci, w imię politycznej poprawności, wpuścili do siebie islamski terroryzm, my,  w imię ultrapatriotyzmu, wpuszczamy rosyjskich harcowników. Straty będą jeszcze większe niż na Zachodzie. Za głupotę zawsze płaci się krwią współczesnych i następnych pokoleń. Do obowiązków publicysty należy ostrzeganie, nawet jeżeli jest to wołanie na puszczy. To obowiązek wobec tych, którzy mu ufają. Jak zwykle w tych ostrzeżeniach jesteśmy samotni. Ostatecznie jednak okazuje się, że rację mają ci, którzy mówią prawdę. Ile razy okazało się, że mieliśmy rację? Tym właśnie różni się „Gazeta Polska” od innych mediów, które czekają, czy prawda się opłaci.

Tomasz Sakiewicz

Gazeta Polska 30/2016 27 VII 2016