Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej ma niepowtarzalną okazję udowodnić, że zarzuty o jego upolitycznienie są bezpodstawne i wykazać się niezależnością. To dzięki niemieckiemu sędziom, którzy podnoszą alarm wz. z naciskami rządu w sprawie tzw. afery dieslowej. Sąd w Erfurcie zwrócił się do TSUE o wydanie orzeczenia, czy niemieckie sądy można traktować jako niezawisłe i bezstronne.

Afera dieslowa ma swój początek w 2015 roku. Wówczas to amerykańska Agencja Ochrony Środowiska poinformowała, że Volkswagen AG przez lata instalował w silnikach diesla TDI oprogramowanie pozwalające manipulować wynikami pomiarów emisji spalin w taki sposób, aby pojazd mógł zostać uznany za spełniający normy ustawy o czystym powietrzu. Odszkodowań żądają oszukani klienci, a problem mają niemieckie sądy. Orzeczenie na korzyść poszkodowanych oznaczałoby jednocześnie orzeczenie przeciwko państwu niemieckiemu. Tutaj pojawia się problem uzależnienia niemieckich sędziów od władzy wykonawczej, która decyduje o nominacjach i awansach sędziów. Sędziowie zdają sobie sprawę, że orzeczenie wbrew interesom władzy może zamknąć im drogę do awansu.

- „Państwo ma znaczny udział w pozwanej [grupie Volkswagen - red.]. Ze względu na interesy polityki gospodarczej i rynku pracy związane z niemieckim przemysłem samochodowym, zwłaszcza w czasach pandemii, a także z uwagi na samą liczbę postępowań presja wywierana na sądy jest wyjątkowo duża”

- alarmuje sąd w Erfurcie.

Sąd ten zwrócił się do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej o rozstrzygnięcie, czy niemieckie sądy można uznać za niezawisłe i bezstronne.

- „Stanowisko sądu w Erfurcie to kolejne, w którym niemieccy sędziowie narzekają na strukturę tamtejszego wymiaru sprawiedliwości. Podobnie twierdził m.in. Verwaltungsgericht Wiesbaden, czyli sąd administracyjny w Wiesbaden. Sądy te zwracają uwagę, że ciężko mówić o całkowitej niezależności, gdy wymiar sprawiedliwości podporządkowany jest politykom. W efekcie niemieckie przepisy konstytucyjne - w ocenie sądów w Erfurcie i Wiesbaden - nie spełniają unijnych wymogów.”

- wyjaśnia Wirtualna Polska.

Sprawę skomentowała w rozmowie z portalem wPolityce.pl specjalizująca się w prawie międzynarodowym i europejskim prof. Genowefa Grabowska.

- „Jeszcze do niedawna postawienie pytania: czy niemiecki sędzia jest sędzią niezawisłym, byłoby nie na miejscu. Na takie pytania odpowiadał TSUE, bardzo rzadko i tylko wówczas, gdy oceniał sędziów polskich lub rumuńskich. Nigdy nie oceniał niezawisłości sędziów francuskich czy niemieckich, uważając że ich niezawisłość jest oczywista, wynika niemal z definicji! Tam nie dzieje się nic złego, wszak to są stare demokracje”, jak stwierdził jeden komisarzy!”

- wskazuje prawniczka.

- „Tymczasem sąd niemiecki zapytał TSUE, czy niemieckie sądy są wystarczająco niezależne i czy powinny orzekać w sprawie odpowiedzialności Volkswagena za wadliwe silniki diesla, które fałszowały pomiary emisji czystości spalin. Już ruszyła lawina pozwów o odszkodowania, ale ponieważ znaczną część akcji Volkswagena ma państwo niemieckie, zaczęły się z tej strony naciski na sędziów, aby się specjalnie nie śpieszyli z wyrokami. Presja na sędziów była niemal oficjalna, skoro prezes sądu krajowego osobnym listem zalecał im … grę na czas, czyli - odraczanie tych spraw!”

- dodaje.

W związku z tym unijny trybunał powtórzy to, co mówi na temat Polski i Rumunii i każe Niemcom zreformować swój system?

- „Będę bardzo ciekawa, jak TSUE zachowa się w tej sytuacji, bo przecież nie może chować głowy w piasek i w nieskończoność zwlekać z odpowiedzią. Czy TSUE także zasugeruje niemieckiemu wymiarowi sprawiedliwości możliwość zaskarżanie wyroków wydawanych przez sędziów, co do których pojawia się podejrzenie o brak niezawisłości? Zdecyduje się na dopuszczenie do analogicznych, jak w Polsce, zawirowań niosących chaos w wymiarze sprawiedliwości?”

- pyta w rozmowie z wPolityce.pl prof. Grabowska.

- „Zobaczymy, czy TSUE opowie się wprost za respektowaniem niezawisłości sędziowskiej i potępi wszelkie próby jej osłabienia, czy też da wymijającą odpowiedź, pozostawiając swobodę oceny poszczególnym sędziom, w taki sposób, który nie skomplikuje działalności niemieckich sądów. Faktem jest, że sędziowie niemieccy są powoływani w sposób zdecydowanie bardziej upolityczniony, niż sędziowie polscy”

- dodaje.

kak/wPolityce.pl, Wirtualna Polska