Sławomir Cenckiewicz jako pierwszy zapoznał się z dokumentami z szafy Kiszczaka, które od dziś udostępnił Instytut Pamięci Narodowej. Podczas konferencji w IPN Cenckiewicz powiedział: - Jest to dokumentacja modelowa, jeśli chodzi o prowadzenie agentury. Pokazuje zakres współpracy agenturalnej i jest porażająca, jeśli chodzi o liczbę doniesień i informacji przekazywanych na szereg osób". 

Dla Cenckiewicza porażające jest to, na ile osób pisał donosy Bolek: - Liczyłem, że krąg osób, na które donosił Lech Wałęsa to 30 osób. W tej chwili ta liczba musi zostać powiększona. I dalej: - Zaskoczyła mnie umiejętność prowadzenia Lecha Wałęsy jako agenta SB. Bardzo dobre rozpoznanie profilu psychologicznego Wałęsy. To nie jest dokumentacja jednowymiarowa - pojawiają się naprostowania Wałęsy, że w zły sposób zachowywał się na posiedzeniach rady…"

Historyk odniósł się również do tego, co pisze i jak się dziś tłumaczy Lech Wałęsa: - Od lat jestem wiernym czytelnikiem bloga prezydenta Lecha Wałęsy, ale tyle razy były zmieniane wersje wydarzeń z Grudnia ‘1970 roku i później, że nie przywiązuję do tego większego znaczenia poznawczego. Na początku była mowa, że jeśli był podpis, to pod odebraniem sznurówek, dziś, że podpisów było wiele… Z punktu widzenia historyka niewiele to wnosi. Jest kilka wspomnień książkowych Lecha Wałęsy i dziś trzeba powiedzieć, że są one fałszywe". 

I dodał: - Cała ta dokumentacja jest straszna i tylko ktoś naiwny mógłby sądzić, że ona nie miała znaczenia dla późniejszego okresu. 

lp/TVP Info