Joanna Jaszczuk, Fronda.pl: Co wiadomo na tę chwilę w sprawie dzisiejszej akcji CBA w siedzibach spółek: Kulczyk Holding i CIECH S.A.?

Cezary Gmyz (Telewizja Republika, Do Rzeczy): Dzisiejsza akcja CBA w czterech miejscach: w siedzibach spółek CIECH S.A.  Kulczyk Holding, a także u dwóch byłych prezesów CIECH S.A., Dariusza Krawczyka i jego zastępcy, świadczy o tym, że informacje podane w „Zadaniu Specjalnym” Anity Gargas w Telewizji Republika znajdują swoje potwierdzenie. Możemy domniemywać, że prywatyzacja, a konkretnie zbycie pakietu kontrolowanego przy spółce CIECH S.A. przez Skarb Państwa, była obarczona grzechem korupcji. CBA i prokuratura krajowa zdecydowały się zabezpieczyć dokumenty dotyczące tego procesu. śledztwo prowadzone jest już od dłuższego czasu. Bardzo wiele czynników wskazuje na to, że jako Polacy mogliśmy zostać pozbawieni naszego majątku. Spółka CIECH S.A. została sprzedana zbyt tanio, o czym świadczy drastyczny wzrost jej kursów zaraz po tym, jak „Ciecha” sprzedano Janowi Kulczykowi.

Czy mit Jana Kulczyka- „biznesmena i filantropa zasłużonego dla Polski”, forsowany przez środowiska sprzyjające rządowi PO-PSL, jak i całemu mechanizmowi III RP, może wkrótce upaść?

Jestem przekonany, że Jan Kulczyk był bardzo inteligentnym i sprytnym człowiekiem, natomiast cały problem polega na tym, że większość przeprowadzanych przez niego transakcji odbywało się ze szkodą dla polskich obywateli. Transakcja z „Ciechem”nie była pierwszą tego typu transakcją. Kulczyk dorobił się bardzo dużego majątku na styku prywatnego z publicznym. Było to możliwe dzięki jego bliskim związkom z politykami najpierw lewicy, a potem Platformy Obywatelskiej i PSL, którzy umożliwiali mu ten cały proceder, w moim przekonaniu ze szkodą dla wszystkich Polaków.

Ostatnio w Telewizji Republika mówił Pan też o stadninach w Janowie i Michałowie

W kontekście wydarzeń wokół stadnin mamy do czynienia z pewnego rodzaju aferą. Dzisiaj to bardzo silne lobby końskie, które rozpętało aferę w związku z padnięciem klaczy w stadninie w Janowie, zapomniało, że w ciągu ostatnich kilku lat padło tam ok 51 cennych arabów. Wtedy jednak nie było żadnej afery, nikt o tym nie mówił. Problem polega na tym, że zmiana władzy doprowadziła do nagłośnienia bardzo brzydkich interesów związanych z hodowlą konia arabskiego. Konie arabskie są chyba jedynym luksusowym towarem, którym Polska może się pochwalić. Fakt, mówiąc kolokwialnie, „odspawania” pewnych osób od koryta, wywołuje takie wściekłe „kwiczenie”.

O co tak naprawdę chodzi w całej tej aferze?

Afera polega najprawdopodobniej na próbie przejęcia tej perły w koronie polskich hodowli, konia arabskiego, przez inne podmioty. Jest to działanie o zasięgu międzynarodowym. Jak wiadomo stajnie polskich arabów są w tej chwili rozsiane po całym świecie, a najsłynniejsze klacze i ogiery stopniowo znikają z Polski. W dłuższej perspektywie groziło to utratą wiodącej roli Polski w hodowli tego gatunku konia i przejęcia tego rynku przez przedsiębiorców z Kataru, Arabii Saudyjskiej, ale i Stanów Zjednoczonych czy Wielkiej Brytanii.

Komu tak naprawdę sprzyja ta atmosfera wokół stadnin, kto nakręca tę awanturę?

Myślę, że cała afera związana ze stadninami w Janowie i Michałowie jest odgórnie sterowana być może nawet przez którąś z agencji PR. Nagłośnienie tej sprawy, która w sumie nie jest kwestią kluczową w znaczeniu wykorzystania tego jako atak na rząd Prawa i Sprawiedliwości wskazuje na to, że mamy do czynienia z silnie zorganizowanym lobby, które poczuło się zagrożone.