Luiza Dołęgowska, Fronda.pl: Jaki wpływ będzie mialo na gospodarkę i na przeciętnego Kowalskiego obniżenie przez rząd wieku emerytalnego?
Cezary Kaźmierczak, prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców: Jest kilka spraw z tym związanych - pierwsza, że to tak naprawdę niczego nie zmienia. Platfoma powiedziała coś takiego: jeżeli chcecie mieć wyższe emerytury, to podniesiemy wam wiek emerytalny, ale jak nie będziecie chcieli, to będziecie mogli wcześniej przejść, tylko będziecie mieć mniejsze emerytury.
PiS teraz mówi: będziecie mieli mniejsze emerytury i niższy wiek emerytalny, ale jak będziecie chcieli dłużej pracować i miec wyższą emeryturę, to będziecie mogli.
To jest to samo - i to jest pierwsza rzecz.
Druga rzecz - z punktu widzenia ekonomicznego, to my niedługo będziemy się zastanawiali nad wiekiem emerytalnym w wieku lat 70. a nie 67 czy 65, bo ludzie żyją coraz dłużej, długość życia wzrasta, a w III RP to mamy zdaje się jakiś rekord, bo przeciętna długość życia w Polsce wzrosła o jakieś 10 lat.
Mamy zapaść demograficzną, Polska jest na 216 miejscu w świecie, jeśli chodzi o dzietność kobiet i tego nie ogarniemy, cudów nie ma, nie utrzyma dwóch pracujących jednego emeryta, a ku temu to zmierza.
A trzecia rzecz, o której chciałem pani powiedzieć - wróciłem w niedzielę z Japonii i obserwowałem tamtejsze społeczeństwo i muszę powiedzieć, że tam bardzo dużo starszych ludzi pracuje, i kiedy ich obserwowałem, to widziałem wilką dumę, że są potrzebni.
F:To jest psychologicznie ważne, być wciąż potrzebnym
Cezary Kaźmierczak: To bardzo zmieniło moje patrzenie na to wszystko. Tam działają te modele, które ja też dwóm ministrom proponowałem, bez żadnego skutku - chodzi o odwrócone ścieżki kariery.
Przykładowo, ktoś kończy określony wiek, np. pracuje w energetyce i skakał po słupach. W wieku 50 czy 55 lat kończy skakanie po słupach, idzie do biura i wykonuje takie prace, które są odekwatne do wieku.
W Japonii, jak zobserwowałem, pracuje mnóstwo starszych ludzi, i jeszcze raz podkreślam - przyglądałem się im specjalnie - widać dumę, że są potrzebni, że spełniają jakąś funkcję społeczną. Właśnie nad tym się trzeba zastanowić, żeby znaleźć tym ludziom - po pierwsze - te odwrócone ścieżki kariery - że w pewnym wieku np. kierowca pociągu czy autobusu mając prawie 70 lat to niekoniecznie powinien jeżdzić, ale może jakąś inną prace wykonywac, i może to robić np. w zmniejszonym wymiarze godzin itd, - tu mogą być różne kombinacje. Natomiast ta praca, może u nas jest inaczej - ale nie sądzę - ta praca ewidentnie dla tych ludzi to była godność, widac było dumę.
F: U nas też widać, o naszych starszych osobach, że też się cieszą, jeśli mogą pracować, jeśli mają zdrowie oczywiście, ale np. połowe swoejej emerytury wydają na niezbędne leki i są schorowni - dlatego nie są w stanie pracować.
Cezary Kaźmierczak: Ja to oczywiście rozumiem.
F: A może warto byłoby przyjrzeć się strukturze zatrudnienia w dużch firmach, gdzie jest nad-zatrudnienie urzędników, jest 5 kierowników, 3 dyrektorów, personel pomcniczy dla nich a faktycznie utrzymującycych firmę pracowników ,,od czarnej roboty''jest mniej niż personelu kierowniczego, słyszałam o takich instytucjach. Może warto byłoby nieco odbiurokratyzować je i dać młodym ludziom tam pracować, czy to może powstrzymać ich przed wyjazdem za granicę?
Cezary Kaźmierczak:Z całą pewnością, tutaj powinniśmy różnego rodzaju działania prowadzić, dotyczące racjonalizacji zatrudnienia.
To ogólnie jest problem demograficzny, rząd teraz ma przyjmować taki duży program demograficzny, z którym wiąże wielkie nadzieje. Dziś trwa wojna światowa na ludzi, na demografię. To, co zrobiła Merkel i co jej się wymknęło spod kontroli - to jest element tej wojny demograficznej.
F: A co pan myśli o przyjęciu pięciu milionów imigrantów do Polscki w perspektywie 34 lat, Ukraińcow, Białorusinów czy Wietnamczyków, czy to oni będą oni zasilać naszą gospodarkę i czy to pomoże systemowi emerytalnemu?
Cezary Kaźmierczak: Z cała pewnością. Dzietność kobiet jest bardzo niska, a do 2050 roku brakuje 5 milionów rąk do pracy, żeby utrzymać poziom świadczeń publicznych na obecnym poziomie. Nie zwiększyć, ale właśnie utrzymać na obecnym poziomie. I źródła tego to jest próba ściągnięcia Polaków z Zachodu, którzy wyjechali, przynajmniej części, przyjazd Ukaińcow, Wietnamczyków i Białorusinów, no i trzeba jakoś skłonić Polki, żeby chciały mieć drugie dziecko, bo to jest problem.
Dziękuję za rozmowę.