W drużynie nowego prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego są nie tylko zwolennicy pełzającej kapitulacji przed Moskwą, ale także ci, którzy demonstrują chęć bronić interesów państwa w dziedzinie informacyjnej, ideologicznej i historycznej.

Doradca prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego Nikita Poturajew w eterze w telewizji Ukrlife w YouTube zaproponował przywrócić Rosji jej historyczną nazwę – Moskowia.

Poturajew powiedział, że na ukraińskich mapach Rosja powinna być nazywana Moskowią.

„Chcą wrócić do podstaw? Pomóżmy im […] zwrócmy Rosjanom historyczną różnorodność”.

Nikita Poturajew Doradca prezydenta Ukrainy, kandydat do Rady Najwyższej z listy partii Sługa Narodu

Oprócz tego, doradca Zełenskiego zaproponował przemianować też język rosyjski. Uważa, że w Rosji i na Ukrainie istnieją różne dialekty języka rosyjskiego, dlatego, według niego, należy używać dla nich różnych nazw.

Ponadto Nikita Poturajew dodał, że w rzeczywistości Rosja jest „terytorium tymczasowo wymykającym się spod kontroli Chińskiej Republiki Ludowej”.

Pomysł przywrócenia Rosji jej nazwy historycznej – Moskowia – poparł także Ajder Mużdabajew, znany ukraiński dziennikarz krymskotatarskiego pochodzenia, który zaznaczył, że nazwa Rosja została skradziona Wielkim Księstwem Moskiewskim u historycznej Rusi Kijowskiej, która obecnie nazywa się Ukraina, informuje portal Obozrewatel.

„W tych wiekach tak dużo ukradli, że już zapomnieli o tym, co zostało wcześniej skradzione. Nazwa Ruś skradziona, a ukradli ją u Ukrainy. Przecież Ruś to Ukraina, i nijak inaczej. Mam kolegę, który od dawna Rosję nazywa nie inaczej jak Moskowią. Uważa on, że nie ma żadnej Rosji”.

Ajder Mużdabajew Ukraiński dziennikarz, zastępca dyrektora generalnego krymsko-tatarskiego kanału telewizyjnego ATR

 

Przypomnijmy, nazwa Ruś po grecku Ῥωσσία (Rhōssía) Rosja została przywłaszczona przez Wielkie Księstwo Moskiewskie dopiero w XVIII wieku, w czasie panowania cara Piotra I Wielkiego po zniesieniu autonomii Hetmańszczyzny (Lewobrzeżnej Ukrainy) – historycznej Rusi.

Jak wcześniej pisaliśmy, profesor Rosyjskiej Akademii Nauk Jurij Piwowarow, historyk, doktor habilitowany nauk politycznych w etrze telewizji „Rosja-Kultura” powiedział:

„Jesteśmy następcami Złotej Ordy. Tak jest, w wielu zagadnieniach współczesna Rosja – moskiewska, później petersburska, sowiecka i dzisiejsza − jest też następcą Złotej Ordy.

Chodzi o to, że w ciągu dwu i pół wieku, będąc pod Mongołami, książęta rosyjscy, przyjeżdżając do Saraju, gdy istniała już Złota Orda, czyli zachodnia część imperium mongolskiego, spotykali się z jakimś absolutnie niezwykłym rodzajem władzy, którego wcześniej nie widzieli ani w Europie, ani u siebie, na Rusi. Mongolski rodzaj władzy polegał na tym, że jeden człowiek stanowi wszystko, a reszta – nic.

Władza mongolska w całości odrzuca jakąkolwiek umowę, wszelką konwencję, współpracę i zgodę między dwoma podmiotami. Władza mongolska jest wyłącznie władzą przemocy i Rosjanie to przejmują. Rosyjscy carowie, rosyjscy wielcy książęta stopniowo przejmują tę kulturę władzy, a właściwie ten rodzaj władzy, te stosunki polityczne.

I staje się to coraz silniejsze nawet później, w czasach nam bliskich. W owych cywilizowanych i pięknych czasach cesarz Paweł I, syn Katarzyny, pewnego razu podczas rozmowy z francuskim ambasadorem rzekł do niego: „W Rosji tylko ten jest czegoś wart, z kim ja rozmawiam i dopóki z nim rozmawiam”. I to jest bardzo precyzyjne sformułowanie władzy rosyjskiej.

Wspaniały filozof Grigorij Fiedotow, który żył i umarł na emigracji, po rewolucji, komentując koniec jarzma mongolsko-tatarskiego, powiedział: „Chańska stawka została przeniesiona do Kremla”. Czyli chan przeniósł się do Kremla, Moskwa nabrała cech tatarskich i mongolskich, a więc rosyjski cesarz, wielki książę rosyjski – to chan”.

Jagiellonia.org