"W dziedzinie zdrowia od początku roku mamy festiwal chaosu, bałaganu i zaniechań ze strony rządu" - powiedział rzecznik PiS Adam Hofman na konferencji prasowej w Sejmie. Z kolei szef sejmowej komisji zdrowia Bolesław Piecha (PiS) ocenił, że Arłukowicz pełni swoją funkcję krótko, ale miał świadomość, jakie stanowisko obejmuje, wiedział, jak wyglądają przygotowania do wdrożenia ustawy refundacyjnej i znał zastrzeżenia lekarzy, pacjentów i aptekarzy wobec tych przepisów. Szef klubu PiS Mariusz Błaszczak zwrócił się w piśmie do premiera Donalda Tuska z wnioskiem o odwołanie rzecznika praw pacjenta Krystyny Kozłowskiej, za to że "radziła pacjentom, by szukali przyjaznego aptekarza". Na odwołanie Arłukowicza nie ma jednak wielkich szans. PiS liczył ,że PSL poprze wniosek jednak ludowcy bronią koalicjanta. Również lewicowa opozycja nie kwapi się do poparcia pomysłu PiS. Nie ulega wątpliwości, że lewicy byłoby nie na rękę pozbywać się Bartosza Arłukowicza, jedynego łącznika lewej strony polityki z rządem Donalda Tuska. Jednak bałagan z receptami twa w najlepsze.

 

Okazuje się, że  problemem dziś nie są tylko refundowane leki, ale wszystkie leki, które musza wykupić pacjenci. Według nowych przepisów wszystkie wypisywane po 1 stycznia recepty są nieważne. Zgodnie z nowymi przepisami, które Ministerstwo Zdrowia wprowadziło dzień przed Wigilią, recepty powinny mieć inne numery niż do tej pory.Stare druki zawierały 20 cyfr, nowe powinny mieć 22 cyfry. Numery na starych powinny zaczynać się od cyfr , a na nowych - od 01. I tu zaczynają się schody.Lekarze teraz nie mogą drukować recept, bo NFZ nie zdążył przydzielić im nowej numeracji. A ci, którzy wystawiają recepty na starych drukach, robią to niezgodnie z przepisami- informuje dziennik.pl

 

To, że polska służba zdrowia jest chora jest truizmem. Jednak chyba nie mieliśmy jeszcze tak absurdalnych sytuacji związanych z lekami jak teraz. Polskie państwo jest naprawdę w fatalnej kondycji skoro nie potrafi poradzić sobie z taką kwestią jak refundacja leków i procedura wypisywania recept. Bartosz Arłukowicz jest krótko na swoim stanowisku i trudno obarczać go pełnią odpowiedzialności za zaistniałą sytuację. Nie ulega jednak wątpliwości, że na potknięcia Arłukowicza liczą członkowie PO, którzy nie mogą wybaczyć, że Tusk powierzył tak ważne ministerstwo byłemu celebrycie i gwieździe lewicy. Arłukowicz jest wciąż ciałem obcym w PO i nie jest tam lubiany. Wiele przecieków medialnych dotyczących pracy ministra może być dziełem przyjaciół ministra z jego nowej partii. Problem ma obecnie natomiast Donald Tusk, który nie może zwalać winy na poprzednika bo była nią obecna marszałek Sejmu Ewa Kopacz z rządu…PO. Tusk wygrywając po raz drugi wybory nie ma komfortu obarczania za całe zło obecną opozycję. Nawet w Pałacu zasiada pod żyrandolem „jego człowiek”. Ciekawe więc jak Donald Tusk poradzi sobie z sypiącym się państwem, które premier wraz ze swoimi specami zadłużał i podporządkowywał przez 4 lata pijarowi. Teraz ktoś może powiedzieć: sprawdzam. A jak mawiał Milton Friedman- nie ma niczego takiego jak darmowy lunch.

 

Łukasz Adamski