Chiński rząd podjął według mediów walkę z niektórymi rodzajami aborcji. Celem nowych obostrzeń nie jest jednak walka z samym procederem zabijania dzieci, ale z nierównowagą w społeczeństwie, w którym rodzi się zbyt wielu mężczyzn. Władze chcą nakładać kary finansowe na osoby i organizacja, które angażują się w zabijanie dzieci ze względu na płeć. Dzięki temu rząd chce sprawić, by rodziło się więcej dziewczynek kosztem chłopców.

Za zmiany w prawie odpowiedzialny jest ten sam resort, który patronuje brutalnej polityce jednego dziecka, wymuszającej na kobietach aborcje, sterylizacje i nakładającej kary na „nadprogramowe” dzieci.

W 2010 roku Chińska Akademia Badań Socjologicznych podała, że polityka jednego dziecka połączona z aborcją ze względu na płeć sprawi, iż w 2020 roku znajdzie się w Chinach 24 miliony mężczyzn, którzy nie będą mogli znaleźć sobie żony. Niedawno podano, że takich mężczyzn będzie jednak aż 30 milionów. Na 100 dziewczynek w Państwie Środka przychodzi na świat 119 chłopców. W niektórych regionach jest to nawet stosunek 100 do 130. Tymczasem w sposób naturalny chłopców powinno przychodzić na świat jedynie 105 na 100 dziewczynek.

Jak wskazują eksperci podjęte przez rząd kroki w celu walki z tą tendencją są niewystarczające. Tak naprawdę za sztucznie podwyższony ilość urodzeń chłopców odpowiada bowiem polityka jednego dziecka, która od dawna nie ulega poważniejszym zmianom.

Według chińskiego ministerstwa zdrowia od roku 1971, gdy wprowadzono politykę jednego dziecka, w Państwie Środka wykonano 336 milionów aborcji. Obecnie każdego roku w Chinach zabija się 13 milionów dzieci. To oznacza, że co godzinę ginie 1500 nienarodzonych.

W ciągu 40 lat wysterylizowano ponadto niemal 200 milionów osób. Zamontowano ponadto 400 milionów wkładek domacicznych.

pac/lsn