„Twoje przekonania są twoim prawem, tak samo jak wybór, czy chcesz być liberałem czy islamistą” – napisał jeden z bardziej znanych saudyjskich blogerów. Dostał 10 lat więzienia, grzywnę i karę tysiąca batów. Dziś był biczowany po raz drugi.

Raif Badawi będzie biczowany w każdy piątek przez 20 tygodni, po piątkowych modłach przed meczetem Al.-Dżuffali w Dżuddzie. Za każdym razem otrzyma 50 batów.

„Chłosta to koszmarna kara, kara dla kryminalistów. Nieważne, jak silny ktoś jest, nikt nie wytrzyma czegoś takiego, bo to tortura - nie tylko fizyczna, lecz także psychiczna” – mówi w BBC żona blogera, Ensaf Haidar.

Haidar założył stronę internetową Wolni Saudyjscy Liberałowie. Było to świeckie forum, które zostało już, oczywiście, zamknięte. Bloger napisał ponadto, że „muzułmanie, chrześcijanie, żydzi i ateiści” są sobie równi. Oskarżono go o „obrazę islamu kanałami elektronicznymi” oraz o „nieposłuszeństwo wobec ojca”. Ojciec blogera w publicznej telewizji oficjalnie wyrzekł się syna.

O uwolnienie blogera wnosi Amnesty International, wyrażając swój sprzeciw wobec karania, za pokojowe korzystanie z wolności słowa.

Żona Badawiego już w 2012 roku wyjechała do Kanady, bo dostawała wiadomości od obcych ludzi, którzy zapewniali, że zabiją jej męża. Wcześniej duchowny szejk Abd ar-Rahman al-Barrak wydał fatwę, w której uznał blogera za odstępcę od wiary.

kad/wyborcza.pl