W maju obóz dla uchodźców Choucha odwiedził marszałek Senatu Bogdan Borusewicz. Zaproponował wtedy, aby Polska przyjęła choć symboliczną grupę ze 170 tysięcy przybyłych do Tunezji z Libii. Kapelan obozu wskazał rodziny pobożne, ale zarazem spełniające rygorystyczne wymagania polskiej biurokracji.


– „Polska walczy o prawa chrześcijan na całym świecie. To jest nasz symboliczny gest solidarności z prześladowanymi” – mówił w Tunisie Radosław Sikorski.


Uchodźcy znajdą dach nad głową w podwarszawskim ośrodku w Dębaku. Formalności potrwają około miesiąca.


Dla Fronda.pl sprawę komentuje Tomasz M. Korczyński z organizacji Kirche in Not – Pomoc Kościołowi w Potrzebie:

To jest – można powiedzieć – pewien standard, nawet nie ma się co zachwycać. Polska już od dawna powinna zajmować się właśnie takimi sprawami, skupiając się głównie na chrześcijanach. My – jako organizacja Kirche in Not – od dawna mówimy, ze jest to standard. Politycy już dawno powinni zobaczyć, że sprawa jest zaniedbana od lat. Przyjmuje się uchodźców z Czeczenii, muzułmanów z Rosji; jestem – oczywiście - pełen wrażliwości na ich tragedię, ale umyka fakt, że statystycznie na 100 osób prześladowanych z powodu wiary, 75 stanowią chrześcijanie. Tak więc, priorytetem państwa, mimo tego co chcą liberalne media, ten kraj jest katolicki, oparty o wartości chrześcijańskie, i kolejne rządy już dawno powinny zajmować się ta sprawą. Tym bardziej chcę uwzględnić fakt, że powinniśmy się zajmować tymi chrześcijanami, którzy cierpią w krajach, gdzie byliśmy zaangażowani, choćby w Iraku, tam jest teraz największa pożoga, ci ludzie są w tej chwili najbardziej potrzebujący. W Etiopii i w Erytrei – owszem, jak najbardziej – bo pomimo tego, że Etiopia jest krajem w przewadze chrześcijańskim, to jednak wyznawców Chrystusa prześladuje tam mniejszość muzułmańska; te miejsca – owszem – są jak najbardziej wskazane. Czeczeni i inne grupy etniczne i religijne, rzecz jasna, także przeżywają tragedie, ale chrześcijanie powinni być absolutnym priorytetem. Chcę jeszcze raz podkreślić, iż jest to oczywistość i pewien standard, którym Polska już dawno powinna się zająć, bo było to zaniedbane przez lata. Chrześcijanie są obecnie najbardziej prześladowani na świecie; 200 milionów ludzi rocznie nie daje się porównać z wyznawcami żadnej innej religii. Jestem socjologiem, więc bazuję na liczbach, mogę też zatem stwierdzić, ze jest to fakt zakłamywany, choć niezaprzeczalny. Jeżeli temu faktowi się zaprzecza, to po prostu jest to cyniczne kłamstwo.


Z naszych obserwacji – jako organizacji – widzimy pewne poruszenie polityków, tutaj chcę uwzględnić choćby nasz Zespół Parlamentarny ds. Przeciwdziałania Dyskryminacji oraz rezolucje w Unii Europejskiej. Jest to pewien trend, który już trwa od pewnego czasu. Nie będę ukrywał – z satysfakcją – że organizacja Pomoc Kościołowi w Potrzebie bardzo lobbowała na rzecz tego, aby w końcu powiedzieć konkretnie o tych faktach. Organizacja została też wpisana do rezolucji Parlamentu Europejskiego, która została podjęta w styczniu. Jest więc to jakiś sukces, natomiast nie mówmy tu o sukcesach, tylko o czynach. Mamy więc – owszem – czyn, będący sprowadzeniem grupki ludzi. I jest to czyn polityczny, że sprawa został nagłośniona, ale nie można teraz tych ludzi zostawić samych sobie, trzeba ich zintegrować. Nie może być tak, że sprowadzamy ludzi z Erytrei albo z Iraku, np. Chaldejczyków - reprezentantów starego Kościoła – którzy teraz będą siedzieć w Polsce, nie wiedząc co dalej robić. Tu minister Arłukowicz ma poważne pole do popisu, bo powinien zając się ludźmi rzeczywiście prawdziwie pokrzywdzonymi i poniżonymi, bo - faktycznie - chrześcijanie są prawdziwie krwawo i brutalnie prześladowaną mniejszością, jak choćby ma to miejsce w Iraku czy w Chinach, gdzie związane jest to z oddawaniem życia; nie zaś zajmować się jakimiś fikcyjnymi prześladowaniami innych mniejszości, np. seksualnych. Tu jest naprawdę dużo do zrobienia dla tych ludzi, dlatego ministrowi, który został powołany na to stanowisko, proponuję, by tą sprawą zajął się w pierwszej kolejności, ma jeszcze pół roku na to żeby się wykazać na rzecz integracji przyjętych uchodźców.”


Paweł Krzemiński/Rp.pl