Oficjalna rosyjska propaganda usiłowała ignorować lub zlekceważyć największą od wielu lat demonstrację opozycji w Moskwie, podobnie postąpiły władze. Prezydent wybrał się na Krym, gdzie spotkał się z przedstawicielami wspieranego przez Kreml klubu motocyklowego Nocne Wilki.

Imprezę nagłośniono z oczywistego powodu: z jednej strony to pokazanie dużej części społeczeństwa, że Władimir Putin nie przejmuje się protestami w Moskwie, z drugiej to sygnał Putina mający uspokoić nastroje w jego rzeczywistym zapleczu: wśród urzędników, siłowików i współpracujących z nimi oszustów i gangsterów.

Gdy 10 sierpnia w Moskwie odbywała się największa od ośmiu lat demonstracja antyrządowa (mówi się o nawet 50 000 ludzi), prezydent Władimir Putin wybrał się na Krym. Zjawił się na zlocie motocyklistów „Cień Babilonu” u podnóża góry Gasforta w Sewastopolu.

Przyjechał na czele kolumny motocyklistów, ubrany w czarną skórzaną kurtkę. Putin sam prowadził motocykl z bocznym wózkiem, w którym jechał szef władz Krymu Siergiej Aksjonow. Prezydentowi na motocyklu obok towarzyszył szef Nocnych Wilków Aleksandr Załdostanow znany jako „Chirurg”.

Putin pojechał też do Chersonezu, gdzie obejrzał spektakl pt. Grifon, wyreżyserowany na podstawie utworu metropolity prawosławnego Tichona. Wizytę Putina na okupowanym Krymie oprotestowało MSZ Ukrainy. Kijów skrytykował sposób, w jaki przedstawiono pobyt prezydenta Rosji na półwyspie: jako „zwykłą” „krajową” wizytę.

Nagłośnioną podróż Putina na Krym należy rozpatrywać w kontekście wewnętrznym i w kontekście zewnętrznym. Jeśli chodzi o ten drugi, to oczywiście pobyt na okupowanym terytorium musiał jeszcze mocniej zaognić relacje z Ukrainą, już i tak ostatnio mocno napięte z powodu starć w Donbasie. Tym bardziej, że Putin odbywał różne spotkania na Krymie aż przez trzy kolejne dni. Istotniejszy jednak jest kontekst wewnętrzny.

To nie pierwszy przypadek, kiedy Putin podczas dużej demonstracji opozycji w stolicy, ucieka w kraj. 27 lipca na przykład zanurzał się w batyskafie w wodach Zatoki Fińskiej. Ale co ważniejsze, wywyższając w pewien sposób takich dwóch zaufanych ludzi, jak Zadołstanow i Tichon,

Putin przypomniał związanym z nim kleptokratom, że jego problemy są ich problemami. Dlatego powinni go solidarnie i wytrwale wspierać, a wówczas takie „przejściowe niedogodności”, jak ostatnie wydarzenia Moskwie, uda się przetrwać – wszak dużo potężniejsze burze obecny reżim przetrwał.

WarsawInstitute