W rozmowie z Polską Agencją Prasową rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn odniósł się do sprawy polskiego żołnierza, który przeszedł na stronę białoruską. Podkreślił, że zgodnie z prawem żołnierz ten jest traktowany jak zakładnik białoruskich służb.

Wczoraj po południu stwierdzono nieobecność żołnierza 1 Pułku Artylerii, który pełnił służbę na granicy z Białorusią. Dziś okazało się, że żołnierz ten przebywa na Białorusi. Reżim Łukaszenki przekonuje, że poprosił on o azyl, ponieważ nie zgadza się z polityką migracyjną polskiego rządu. Reżimowe media opublikowały już wywiad z wojskowym, w którym zarzuca on polskim służbom m.in. strzelanie do migrantów. Szef MON Mariusz Błaszczak opublikował na Twitterze wpis, z którego wynika, że przyczyną dezercji mógł być konflikt z prawem żołnierza.

Do wywiadu udzielonego przez żołnierza białoruskiej telewizji odniósł się Stanisław Żaryn.

- „Propagandowe tezy oparte na relacjach i stanowisku żołnierza, który opuścił miejsce służby i zbiegł na stronę przeciwnika, nie mają żadnej wiarygodności. Sytuacja prawna uciekiniera sprawia, że jest on zakładnikiem białoruskich służb – uciekł do agresora w chwili, gdy ten agresor atakuje jego ojczyznę”

- powiedział rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych.

Ocenił, że teraz żołnierz ten będzie najpewniej starał się uniknąć odpowiedzialności karnej.

- „Żołnierz, o którym mowa, miał już wcześniej problemy z prawem, w tym związane z przejawami agresji i miał odejść z armii. Obecnie jego sytuację pogarsza fakt, iż czyny przez niego popełnione muszą być traktowane jako akt dezercji - zagrożony karą do lat 10 pozbawienia wolności”

- podkreślił.

Zauważył, że przebywając na Białorusi, dezerter jest zmuszony współpracować z atakującym Polskę i UE reżimem. W związku z tym można się spodziewać, że białoruskie media będą wykorzystywać go w działaniach propagandowych.

kak/PAP