Mówi się, że islamski ekstremizm to margines, a zdecydowana większość zwykłych muzułmanów to ludzie pokojowo nastawieni. Tymczasem sondaż przeprowadzony w Turcji – kraju i tak dosyć umiarkowanym pod względem fanatyzmu – pokazuje zupełnie co innego. Otóż co piąty Turek akceptuje przemoc w imię islamu. Zarazem mniej więcej tyle samo osób uważa, że redaktorzy Charlie Hebdo dostali to, na co zasłużyli, ginąc z rąk terrorystów.

Sondaż został przeprowadzony przez instytut Metropoll na prawie 2800 Turków. Oprócz rozpowszechnionej akceptacji dla przemocy w imię islamskiej religii pokazuje też głęboki brak zaufania do Zachodu.

Oczywiście, większość przebadanych odrzuca agresywne postawy; połowa Turków deklaruje nawet, że nie należy karać za obrażanie religii, a jeszcze więcej staje w obronie państwa świeckiego.

Nieważne jednak: do krwawych zamachów terrorystycznych wystarczy aż nadto, jeżeli co piąty muzułmanin będzie uważał, że przemoc w imię Allacha jest uprawniona. Zwłaszcza, że aż 55 proc. Turków jest przekonana, że Zachód prowadzi dziś przeciwko muzułmanom krucjatę, a 44 proc. twierdzi, że zamach na Charlie Hebdo był zachodnim antyislamskim spiskiem.

pac/kath.net