Niemieckie władze mają naprawdę potężny problem z uchodźcami. Okazuje się, że w chwili obecnej nie są w stanie ustalić miejsca pobytu... 30 tysięcy migrantów, którzy powinni byli wyjechać z kraju.

Mówiąc wprost - znaczna część tych przybyszy, których wnioski o azyl zostają odrzucone, po prostu ,,miga się'' od wyjazdu i znika z pola widzenia niemieckich urzędów i służb. Co robią? Czy pracują na czarno? Czy weszli w świat przestępczy? A może związali się z dżihadystami? Niemcy nie są w stanie tego ustalić.

Z drugiej strony deportacja, przed którą uciekają, i tak raczej im nie grozi. Niemcy wydalają z kraju bardzo niewielu przybyszów, bo względem większości zakłada się ryzyko poniesienia uszczerbku na zdrowiu po powrocie do ojczyzny. Dotyczy to na przykład Afgańczyków. 

Wcześniej portal Fronda.pl informował już, że w Niemczech ,,zgubiło się'' kilka tysięcy imigranckcih dzieci. Teraz doszło do tego jeszcze 30 tysięcy dalszych osób... Mówiąc krótko - państwo niemieckie po prostu skapitulowało. 

I to ma być, jak chciał Radosław Sikorski, przewodnia siła Europy? Śmiechu warte...

mod