Gwiazdowski w latach 2006 – 2007 pełnił funkcję przewodniczącego rady nadzorczej ZUS.  Wczoraj był ostatni dzień urzędowania aktualnego przewodniczącego Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, Zbigniewa Derdziuka, od dzisiejszego dnia nie ma następcy.

Według Gwiazdowskiego „premier miał dużo czasu, aby wyznaczyć nowego prezesa, niestety, wszystko wskazuje na to, że rząd ma ważniejsze zadania niż zajmowanie się ZUS-em.”

Odniósł się również do konkursu, w którym ma zostać wybrany nowy prezes Zakładu Ubezpieczeń Społecznych.

„Jak dobrze pamiętam, prezes Derdziuk ogłosił światu, że odchodzi na początku roku, a ogłoszenie konkursu zajęło rządowi dosyć dużo czasu, nie mówiąc już o tym, że moim skromnym zdaniem konkurs na to stanowisko jest w ogóle bez sensu. Zresztą ja w ogóle uważam, że konkursy to się robi wtedy, jak rzeczywiście nie ma innej możliwości. To nie ogłasza się w prasie, tylko wynajmuje firmę headhunterską, która poszukuje najlepszego kandydata, bo tak robią przynajmniej profesjonalne instytucje prywatne, a my w instytucjach publicznych robimy jakiś cyrk, no bo konkurs na takie stanowisko to moim zdaniem cyrk.” – skwitował Gwiazdowski.

Prawdopodobną przyczyną, którą podaje gość Rozmowy Dnia, niemożliwości wybrania nowego przewodniczącego jest fakt, że w tym roku mają odbyć się wybory parlamentarne.

„Moim zdaniem ta instytucja powinna znaleźć się ponad politycznymi podziałami, bo musimy uzmysłowić sobie jedno – że wysokość naszych emerytur nie będzie zależała od tego, kto będzie premierem czy kto będzie prezesem ZUS-u, ale ta instytucja powinna funkcjonować sprawnie. Nam grozi katastrofa demograficzna, która przełoży się na katastrofę finansów publicznych, dlatego powinniśmy ten obszar wyjąć spoza politycznej rozgrywki i stworzyć jakiś consensus, jak ten system emerytalny ma funkcjonować.”

Temat emerytur jest również wątkiem w kampanii prezydenckiej. Zdaniem prof. Gwiazdowskiego pomysł emerytury obywatelskiej, który  w Polsce postuluje Centrum im. Adama Smitha, funkcjonuje na świecie i nie znajduje się w tylko sferze pomysłów.

Profesor podkreśla błędne rozumowanie emerytur przez społeczeństwo.

„W przypadku bowiem emerytury musimy uświadomić sobie jedno – to jest pewien rodzaj świadczenia społecznego, bo jest to polityczna decyzja o podziale dochodu narodowego między pokolenie, które go wypracowywuje, i to pokolenie, które już nie pracuje. Bo przecież wmawianie ludziom, że pracują na własną emeryturę, jest tylko i wyłącznie wmawianiem ludziom czegoś. My dzisiaj płacimy składki nie na naszą emeryturę, my płacimy składki na emerytury, które dzisiaj ZUS wypłaca. W ZUS-ie nie ma żadnych pieniędzy. ZUS wszystko wydaje na siebie.”

Dodaje, że w ZUS-ie pracuje 46 tysięcy ludzi, instytucja musi utrzymywać skomplikowany system informatyczny, na którego budowę wydała miliardy i na którego utrzymanie wydaje setki milionów złotych.

„My dzisiaj płacąc składkę, mamy nadzieję, że w przyszłości nasze dzieci i wnuki będą płaciły składki po to, żebyśmy my mogli dostać emeryturę.” – mówił na antenie polskiego radia.

Według Gwiazdowskiego problem polega na tym,  że kiedy w przestrzeni publicznej mówi się o emeryturze, nie chodzi o emeryturę dla tych, którzy ją dzisiaj biorą, tylko dla tych, którzy te emerytury będą otrzymywali za jakiś czas. Podkreśla także, że system ZUS jest niewydolny i dlatego, nie wolno odwrócić reformy wydłużającej wiek emerytalny.

„Wystarczy spojrzeć w tablice demograficzne. Nie ma takiej możliwości, żeby coraz mniejsza ilość młodych ludzi, którzy będą wchodzili na rynek pracy za jakiś czas utrzymywała coraz większą ilość emerytów z tego rynku pracy schodzącą.”

Dodaje, że „powinniśmy się pogodzić z myślą, że następne pokolenie nie będzie pracowało do 67. roku życia. Premier Szwecji w ubiegłym roku zasugerował, że Szwedzi, bogate przecież społeczeństwo, będą musieli pracować do 75. roku życia, no bo to wynika z trzech elementów. Po pierwsze – jak długo żyjemy.(…) Po drugie z tego, ile zrobiliśmy dzieci, czyli z tzw. współczynnika dzietności.”

Na pytanie o zniesienie przymusu emerytalnego odpowiada, że „we współczesnym państwie nie da się tego zrobić, bo współczesne państwo nie może zapomnieć o tych, którym wcześniej zabierało składki na emerytury (…) Problem polega tylko i wyłącznie na tym, że składka emerytalna jest podatkiem, tylko się inaczej nazywa.”

„Składka obciążająca wynagrodzenie młodych ludzi to najgłupszy podatek, jaki ludzkość sobie wymyśliła, bo opodatkowujemy relatywnie najbardziej młodych ludzi, którzy wkraczają w wiek produkcyjny i reprodukcyjny. Oni proporcjonalnie płacą więcej niż starsi, ci starsi, którzy już dzieci wychowali, już nie potrzebują, bo już mają mieszkania. Ten system jest nie do utrzymania w dłuższej perspektywie czasu. System oparty na opodatkowaniu pracy jest złym rozwiązaniem emerytalnym.” – podsumowuje prof. Gwiazdowski.

A ja dziwię się, że jeszcze młodzi ludzie nie wyszli na ulicę. Buntujemy się tylko pakując walizki i emigrując.

KZ