1. Referendum zarządzone w lipcu przez prezydenta Komorowskiego od początku nie tylko budziło poważne wątpliwości konstytucyjne ale także powątpiewano w jego sensowność skoro jednocześnie trwały w Sejmie prace nad rządowymi projektami ustaw, które miały rozstrzygnąć dwie kwestie, o które chciała pytać głowa państwa.        

Przypomnijmy tylko, że prezydenckie referendum dotyczące JOW-ów, finansowania partii politycznych z budżetu państwa i rozpatrywania przez urzędników skarbowych wątpliwości na rzecz podatnika, zostało ogłoszone po przegraniu przez Komorowskiego pierwszej tury wyborów.

Senat je zatwierdził, a prezydent Komorowski podpisał odpowiednie zarządzenie już po przegraniu wyborów w II turze.

2. W ostatni piątek Sejm przegłosował nowelizację ustawy Ordynacja podatkowa, a w niej zapis o rozstrzyganiu przez urzędników skarbowych wątpliwości na rzecz podatnika i w ten sposób 3 pytanie referendalne jest już nieaktualne.

Przyznają to nawet politycy Platformy i w tej sytuacji prezydent Komorowski, który na propozycję dopisania dodatkowych pytań referendalnych stwierdził, że "dopisać to się można do wycieczki szkolnej albo pamiętnika", teraz będzie musiał wykreślić jedno pytanie referendalne.

A więc ingerencja w zawartość zarządzenia dotyczącego referendum jednak będzie się musiała odbyć i w związku z tym sprawa jego uzupełnienia jak się wydaje, staje się zupełnie otwarta.

3. Przypomnijmy tylko, że propozycja Prawa i Sprawiedliwości polegała na tym, żeby do tamtych trzech pytań dodać trzy kolejne (albo też zorganizować w tym samym dniu drugie referendum zawierające te pytania), dotyczące powrotu do poprzedniego wieku emerytalnego, obligatoryjnego pójścia do szkoły 6-latków i przyszłości przedsiębiorstwa Lasy Państwowe.

Przypomnijmy także, że we wszystkich tych sprawach były inicjatywy obywatelskie (w sprawie 6- latków nawet dwie), dotyczące zorganizowania referendów, pod którymi podpisało się ponad 6 milionów osób.

Wszystkie te podpisy pod decyzjach koalicji Platformy i PSL-u zostały wprawdzie zmielone, a wnioski referendalne odrzucone w pierwszym czytaniu ale po ich ilości można wnioskować, że te sprawy naprawdę budzą ogromne zainteresowanie społeczne.

4. Teraz zapewne usłyszymy, że ponieważ urzędującemu prezydentowi Komorowskiemu został do końca kadencji już niecały miesiąc, to niech te wszystkie problemy związane z referendum rozstrzygnie jego następca prezydent Andrzej Duda.

Tyle tylko, że Komorowski jest w ostatnich tygodniach niezwykle aktywny, między innymi zatrudnia na etaty doradców i innych swoich bliskich współpracowników, którzy przez prawie przez całą 5-letnią kadencję pracowali w jego Kancelarii na podstawie umów zlecenia albo umów o dzieło.

Dokonuje także kolejnych nominacji ( powołał naczelnego Dowódcę Sił Zbrojnych na czas wojny), najprawdopodobniej przyśpieszy także awanse generalskie do tej pory ogłaszane w Dzień Wojska Polskiego 15 sierpnia, a więc nie tylko administruje jak to jest przyjęte w dojrzałych demokracjach, w okresie kiedy jest już wybrany prezydent-elekt.

Poza tym referendum zarządzone przez ustępującego prezydenta na dzień 6 września jest jego pomysłem od początku do końca i trudno wręcz sobie wyobrazić aby strażnik Konstytucji RP, przeszedł do porządku dziennego nad swoim przedsięwzięciem, które w obecnym kształcie staje się zupełnie kuriozalne, a przecież będzie wymagało dodatkowych wydatków budżetowych w kwocie przynajmniej 100 mln zł.

Jest ono kuriozalne nie tylko z punktu widzenia obowiązującego w Polsce prawa (w tym przede wszystkim Konstytucji RP) ale także obraża wyborców, którzy będą w nim uczestniczyli i w obecnym jego kształcie, będą musieli odpowiedzieć na zupełnie już nieaktualne pytanie.

Zbigniew Kuźmiuk/Salon24