Choroba moich rąk zaczęła się od mrowienia i drętwienia. Jej objawem był silny ból w dłoni, ściągająco-promieniujący od nadgarstka do łokcia i pod pachę. Dłoń się zaciskała i nie miałam w niej siły. Nie mogłam się podpisać ani zjeść, gdyż łyżka, nóż i inne przedmioty wypadały mi z ręki.

W sierpniu 2006 roku udałam się do Ośrodka Zdrowia w Czerniewicach, gdzie lekarz uznał, że jest to zespół cieśni nadgarstka. Zapisał mi tabletki, maść przeciwzapalną i przeciwbólową, zlecił także naświetlanie lampami. Po kilku miesiącach zostałam skierowana do poradni ortopedyczno-specjalistycznej w Tomaszowie Mazowieckim na badania, które potwierdziły zespół cieśni nadgarstka i konieczność przeprowadzenia zabiegu operacyjnego. Potem byłam jeszcze dwukrotnie w sanatorium, gdzie miałam dużo zabiegów, które jednak nie wyleczyły mojej ręki.

W sierpniu 2008 roku usłyszałam w kościele o pielgrzymce do sanktuarium Ojca Pio do Włoch. Łza zakręciła mi się w oku, przecież minęło już dwa lata, odkąd zachorowałam i nie ma żadnej poprawy. Ręka nadal jest niesprawna, pomimo tak intensywnego leczenia. Poczułam wielkie pragnienie: „Gdybym tak mogła pojechać do Ojca Pio, to może by mi pomógł”. Przecież urodziłam się 23 września 1958 roku, więc niedługo będą moje 50. urodziny i 40. rocznica śmierci Ojca Pio. Niestety, spełnienie tego marzenia było niemożliwe.

Tego roku, dokładnie w dniu moich imienin, na palcach obu rąk pojawiły się nowe objawy: na dłoniach – guzki, środkowy palec został pozbawiony czucia i pojawiła się na nim jasna plama. Była jesień, przyszły chłody, moje ręce na zimnie zaczęły sinieć i boleć. Udałam się więc do dermatologa, który stwierdził, że jest to choroba krążeniowo-naczyniowa i skierował mnie do Kliniki Dermatologicznej w Łodzi. Badania zlecone przez specjalistę potwierdziły postawioną wcześniej diagnozę.

W marcu 2009 roku zostałam skierowana na badania na oddziale zakaźnym w Tomaszowie Mazowieckim. Czułam się słaba i śpiąca, miałam niskie ciśnienie, wypadały mi włosy. Po powrocie do domu ze szpitala w prawej ręce poczułam bóle, nawrót choroby cieśni nadgarstka. Byłam przekonana, że teraz już na pewno zostanę skierowana na operację ręki.

Zbliżały się rekolekcje wielkopostne. Pomyślałam, że jedynym ratunkiem jest dla mnie Pan Bóg. W czasie rekolekcji prowadzonych przez o. Bogusława Piechutę OFMCap do Czerniewic zostały przywiezione relikwie Ojca Pio. Był dzień spowiedzi i intronizacji relikwii. W czasie mszy świętej bezpośrednio po przyjęciu Najświętszego Sakramentu poszłam do Ojca Pio. Po dotknięciu relikwii poczułam ciepło w dłoni. Było mi dobrze. Prosiłam o łaskę uzdrowienia, ale na usta cisnęły mi się jeszcze ważniejsze sprawy – przede wszystkim narodziny wnucząt, ponieważ ciąże były zagrożone. Zmieszałam się, przeprosiłam Pana Boga i powiedziałam: „Panie Boże, Ty najlepiej znasz mnie i moje problemy rodzinne. Proszę Cię z całego serca o pomoc”. Uczyniłam znak krzyża, wzięłam obrazek Ojca Pio i poszłam do ławki odmówić modlitwę po komunii. Nagle w nadgarstku poczułam silne pulsowanie, któremu towarzyszyło bolesne kłucie. Po kilku minutach pulsowanie w nadgarstku ustąpiło, a ja poczułam to samo w kręgosłupie, w miejscu, gdzie kończą się kręgi szyjne. Czułam, że coś się ze mną dzieje. Byłam wpatrzona w ołtarz Pana Jezusa i relikwie Ojca Pio. Patrząc na figurkę Ojca Pio, lekko się uśmiechnęłam i pomyślałam: „Skoro taka jest wola Boża, że ma boleć, niech boli. Przyjmuję wszystko, tylko proszę Cię, Panie Jezu, żebyś mnie nigdy nie zostawił i dodawał mi sił”. Po kilku minutach pulsowanie ustąpiło, pozostało tylko ciepło w dłoni.

Po powrocie ze mszy świętej opowiedziałam o tym domownikom, w kolejnych dniach sąsiadce.

W czasie od rekolekcji od niedzieli Zmartwychwstania Pańskiego ustąpiły wszystkie bóle moich rąk. Palce wyprostowały się, przykurcze ustąpiły, przedmioty nie wypadały mi już z rąk, do których powróciła siła. Po chorobie krążeniowo-naczyniowej nie było śladu. Zabieg operacyjny nie był potrzebny. Modliłam się w domu i w kościele. Z całego serca dziękowałam Panu Jezusowi i Ojcu Pio za łaskę uzdrowienia.

Teresa Walicka

„Głos Ojca Pio” [76/4/2012]